Robert Fogler: Musimy wygrywać wysoko każdy mecz

AZS AWFiS Gdańsk pokonał Chrobrego Głogów 32:22. Sześć bramek dla Akademików zdobył Robert Fogler. Zawodnik ten zauważył, że aktualnie w kontekście utrzymania się w lidze będzie się liczyła każda bramka.

Zawodnik AZS AWFiS Gdańsk, Robert Fogler zdobył sześć bramek, a jego zespół wygrał 32:22. Wobec tego można stwierdzić, że było to dobre spotkanie zarówno w wykonaniu jego, jak i całego zespołu. - W moim może nie, ale bardziej całego zespołu. Znakomicie funkcjonowała obrona, mięliśmy kilka dobrych kontr i wyszliśmy dzięki temu na prowadzenie. Ja zagrałem troszkę gorzej w pierwszej połowie. W drugiej się obudziłem i było troszkę lepiej wyglądało - powiedział krytyczny dla siebie zawodnik, który nie pamięta kiedy ostatnio Akademicy zdobyli dziewięć bramek z rzędu. - Może w poprzednim sezonie? - odświeża sobie pamięć zawodnik.

Gdańszczanie mieli sporą przewagę nad rywalami jeszcze w pierwszej połowie. Szybko ją jednak roztrwonili i zamiast wygrywać czterema, wygrali tą część gry różnicą tylko jednej bramki. - Tak gramy przez cały sezon. Robimy sobie jakąś przewagę, po czym ją tracimy rzucając z nieprzygotowanych pozycji - martwi się Fogler. - Taka jest gra. Oni też stoją w obronie, bramkarz też stoi w bramce. Zazwyczaj są to nasze złe rzuty - dodał prawy rozgrywający AZS AWFiS Gdańsk.

Wysoka wygrana z Chrobrym była gdańszczanom wprost niezbędna. Podopieczni Daniela Waszkiewicza mieli ujemny stosunek bramkowy z głogowianami, a teraz są na plus o trzy bramki, co może mieć niebagatelne znaczenie w walce o utrzymanie. Czy zależało im na jak najwyższym zwycięstwie? - Jak najbardziej. Każda bramka się liczy, musimy wygrywać wysoko każdy mecz, a szczególnie z Głogowem. Mieliśmy z nimi przed tą kolejką tyle samo punktów - przyznał Fogler. Czy ta porażka, to pierwszy krok w stronę utrzymania, a w przyszłym sezonie organizacyjnej normalności w klubie ze stolicy województwa Pomorskiego? - Nie zapeszajmy, miejmy nadzieję że się utrzymamy - zakończył Robert Fogler w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Źródło artykułu: