Legniczanie do najważniejszego jak dotąd meczu w tym sezonie przystąpili bez kontuzjowanego Roberta Szuszkiewicza oraz z nie w pełni zdrowymi Tomaszem Fabiszewskim i Przemysławem Rosiakiem. Goście doskonale zdawali sobie sprawę z roli, jaką w zespole Miedzi odgrywa Konstantin Czorewski. I postanowili go wyeliminować z gry. Zrobili to skutecznie, ale wiele ze sportem wspólnego to nie miało. Już w 3 min. spotkania Daniel Skowroński kopnął rozgrywającego Miedzi w nogę. Czorewskiego zniesiono z parkietu, a po chwili został odwieziony do szpitala. Okazało się, że Ukrainiec ma zerwane ścięgno Achillesa.
- Dla "Kostii" sezon się zakończył. Do treningów wróci dopiero za pół roku - wściekał się po meczu dyrektor legnickiego klubu, Franciszek Wujcik.
Mecz szczególnie w pierwszej połowie obfitował w twardą walkę, a momentami był wręcz brutalny. Przede wszystkim był jednak bardzo wyrównany. Wynik oscylował cały czas wokół remisu. W 4 min. było 4:4, a w 14 min. 8:8. Dopiero w 18 min. legniczanom udało się odskoczyć na dwie bramki (12:10). W 23 min. było 15:13 dla Miedzi, ale pięć minut później ponownie był remis (16:16). Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się remisem 18:18.
Początek drugiej połowy to przestój Miedzi i dobra gra gości. W 39 min. zrobiło się bardzo niebezpiecznie, bo Zawadzkie wyszło na trzybramkowe prowadzenie (21:24). W tym momencie w zespół trenera Edwarda Strząbały wrzucił drugi bieg. W ciągu pięciu minut Miedź zdobyła pięć bramek z rzędu i objęła prowadzenie (25:24 w 45 min.). Dwa razy ze skrzydła trafił Andrzej Brygier, potem niesamowity tego wieczoru Tomasz Góreczny oraz Artur Szabat. Warto zaznaczyć, że przy stanie 24:24 karnego rzucanego przez Pawła Swata obronił Przemysław Witkowski. Legniczanie prowadzenia nie oddali już do końca spotkania.
W 53 min. Miedź po raz pierwszy prowadziła różnicą trzech bramek (30:27). Gdy na dwie minuty przed końcową syreną legniczanie prowadzili 35:30, stało się jasne, że tego spotkania już nie przegrają.
Bohaterem meczu był niewątpliwie Tomasz Góreczny. "Góral" zastąpił kontuzjowanego Czorewskiego na środku rozegrania i uczynił to fantastycznie. Zdobył 7 bramek, przechwytywał piłki i dokładnie rozgrywał.
W bramce kapitalne zawody rozegrał Przemysław Witkowski, który odbił w sumie 15 piłek. Słowa uznania należą się też Przemysławowi Rosiakowi i Tomaszowi Fabiszewskiemu, którzy grali z niewyleczonymi do końca kontuzjami, a mimo to razem zdobyli aż 11 bramek! Cieszy też powrót do wysokiej dyspozycji Andrzeja Brygiera. Martwi z kolei słabszy występ Adama Skrabani, który zdobył tylko dwie bramki. Najbardziej jednak martwi kontuzja "Kostii", którego zabraknie w najważniejszych meczach sezonu.
Siódemka Miedź Legnica - ASPR Zawadzkie 35:33 (18:18)
Miedź: Kryński, Witkowski - Żmurko 4, Będzikowski, Rosiak 6, Czorewski 1, Jędrzejewski 1, Skrabania 2, Szabat 4, Góreczny 7, Brygier 5, Fabiszewski 5, Petela. Kary: 8 min.
ASPR: Janik, Romatowski, Wasilewicz - Droździk 7, Pietrucha 8, Kryński 2, Skowroński 4, Swat 4, Baran 5, Knop 2, Giebel, Bryś, Morzyk. Kary: 8 min.
Sędziowali: Bednarek, Sikora (Katowice).
Widzów: 500.