Pierwsza bramka padła dopiero w 3. minucie po wykorzystanym rzucie karnym przez Michała Waszkiewicza. Warto wspomnieć, iż wtedy płocczanie grali w osłabieniu, ponieważ Adam Twardo został wysłany na przymusowy odpoczynek po uprzednim uderzeniu zawodnika MMTS-u w twarz. Kolejne dwa gole również były zasługą rzutów z linii siódmego metra. Najpierw pokonany został Sebastian Suchowicz przez Vegarda Samdahla, a chwilę potem po raz drugi Marcina Wicharego pokonał „Waszka” - 2:1. Do 9. minuty gra przebiegała "bramka za bramkę" do stanu 3:3. Wówczas kwidzyniacy złapali wiatr w żagle. Poprawiona obrona, jak i skuteczniejszy atak pozwoliły na rzucenie trzech bramek - 6:3. Wiślacy nie poddawali się i zdołali dwukrotnie pokonać stoperów MMTS-u oraz stojącego między słupkami Suchowicza - 6:5. Kolejne sześć minut w tym starciu należały do gospodarzy. W tym krótkim czasie podopieczni Zbigniewa Markuszewskiego i Krzysztofa Kotwickiego rzucili 6 bramek, przy jednym trafieniu płocczan - 12:6. Do końca pierwszej odsłony drużyna z Dolnego Powiśla nie zachwycała skutecznością. Sześć oczek różnicy zostały zniwelowane do dwóch goli 13:11.
Od początku drugich trzydzieści minut wiadomo było, iż żaden z zespołów tanio skóry nie sprzeda. Z pewnością ostra reprymenda w szatni trenera Thomasa Sivertsona podziałała na obóz płockiej Wisły. Od stanu 15:12 goście popisali się pięcioma golami pod rząd - 15:17. Dopiero w 38 minucie bramkę dla kwidzynian odczarował Waszkiewicz, a chwilę potem Maciej Mroczkowski wyrównał losy spotkania - 17:17. W 40 minucie po faulu kwidzynian w polu sześciu metrów, sędziowie zmuszeni byli podyktować rzut karny. Do "siódemki" po raz kolejny podszedł Vegard Samdahl, ale tym razem sztuka pokonania golkipera MMTS nie udała się. Odzyskana piłka dawała szansę gospodarzom na jednobramkowe prowadzenie. Takiej okazji nie zmarnował zawodnik z numerem 22, czyli Michał Waszkiewicz - 18:17. Z takiego przebiegu drugiej połowy kwidzyniacy nie wyciągnęli wniosków. Tym razem drużyna z Dolnego Powiśla pozwoliła płocczanom odskoczyć na trzy trafienia - 19:22 (51 minuta). Czas wzięty przez Zbigniewa Markuszewskiego poskutkował. Kwidzyn poprawił swoją grę na tyle, aby w 56 minucie objąć cenne prowadzenie - 24:23. Licznie zgromadzona publiczność bardzo głośno wspierała swoich ulubieńców, jednak nie przeszkodziło to Wiśle na zdobycie bramki 24:24. Do końca meczu na tablicy świetlnej jeszcze raz pojawił się remis, tym razem było po 25. Ostatnie 60 sekund starcia nie wiadomo było kto zejdzie do szatni z uniesioną głową. Nagle cała hala oszalała ze szczęścia, kiedy do siatki Płocka trafił Michał Adamuszek, a chwilę potem Michał Peret. Na nic się już zdało trafienie Dimitry Kuzeleva. MMTS Kwidzyn wygrał 27:26.
Wszyscy są zgodni, iż takie zwycięstwo smakuje najlepiej. Tym zwycięstwem kwidzyniacy przedłużyli swoją szansę w walce o wejście do finału Mistrzostw Polski. Rewanżowe starcie zostanie rozegrane w „Blaszak Arenie” w niedzielę, 9 maja.
Stan rywalizacji do trzech zwycięstw 2:2.
MMTS: Suchowicz, Gawlik - Orzechowski, Mroczkowski 1, Wardziński 1, Peret 5 (2x2min), Marhun 3, Adamuszek 6, Witaszak, Cieślak 2, Rombel 1, Seroka 1, Czertowicz 1 (2x2min), Waszkiewicz 6.
Kary: 8 minut + 2 upomnienia
Wisła: Wichary, Seier - Kwiatkowski (2x2min), Backstrom, Peskov 1, Wiśniewski 2, Samdahl 6 (1x2min), Wichary, Kuptel (1x2min), Wuszter 1, Zołoteńko 3 (2x2min), Twardo 4 (2x2min), Kuzelev 4, Miszka 5.
Kary: 16 minut + 3 upomnienia
sędziowie: Arkadiusz Sołodko i Leszek Sołodko (Warszawa)