Poznańscy juniorzy, wzmocnieni kilkoma zawodnikami dawniej grającymi w I czy II lidze, wygrali z niedawnym drugoligowcem bez najmniejszych problemów. Różnica klas między tymi zespołami była tak spora, że zawodnicy z Obornik Śląskich w końcówce meczu sami śmiali się ze swojej gry.
O to, że MKS zagra w drugiej fazie baraży i zmierzy się z Pogonią można być spokojnym. Trudno sobie wyobrazić, by poznaniacy mogli roztrwonić 23 bramki zaliczki. Goście prowadzili tylko raz i to w 1. minucie spotkania. W 10. minucie było już 6:1 dla MKS-u i jego przewaga wciąż rosła.
Pomiędzy 31. a 57. minutą goście zdobyli raptem... jednego gola. Poznaniacy dość dobrze grali bowiem w obronie, a jeżeli oborniczanie ich mijali, to znakomicie bronił Miłosz Smoliński. Przez te 26 minut MKS zdobył 12 goli, ale powinien dwa razy tyle. Poznaniacy często próbowali technicznych rzutów, a poza Piotrem Więcławem mało komu one wychodziły. W końcówce meczu goście zdobyli dwie bramki grając w osłabieniu. W sumie skończyli mecz z ośmioma trafieniami, co raczej kompromituje zespół myślący o grze w II lidze.
MKS Poznań - BÓR Oborniki Śląskie 31:8 (18:5)
MKS: Stefaniak, Smoliński - Więcław 8, D. Nawrocki 5, Skierś 5, Lubiewski 4, Dubisz 3, Cegła 2, Pochopień 2, Pietrzak 1, Czapla 1, M. Nawrocki 0, Skroban 0, Perri 0.
BÓR: Kunat, Stachowicz - Bednarski 2, Piech 2, Semczyszyn 1, Laprus 1, Żuk 1, Burchacki 0, Katan 0, Kalinowski 0, Michalski 0, Kanda 0, Szkolny 0.