Mateusz Kus: Nie widzę żadnych pozytywów

Latem Azoty przegrywają mecz za meczem. Zawodnicy narzekają na zmęczenie, a pytani o optymistyczne przesłanki, nabierają wody w usta.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

- Pozytywy? Ciężko mi coś na ten temat powiedzieć - mówi Mateusz Kus, obrotowy puławskich Azotów. - Nie jestem w stanie znaleźć nic konkretnego. Kolejny mecz, kolejna porażka... choć każde spotkanie coś wnosi, pozwala wyciągnąć pewne wnioski - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl. Azoty w ostatnim przedsezonowym sparingu przegrały na własnym parkiecie 28:34 ze Stalą Mielec. Do przerwy na tablicy widniał remis.

- Znowu zawodzimy, bardzo nam przykro - nie ukrywa postawny obrotowy. - Jesteśmy już trochę zmęczeni okresem przygotowawczym. Sporo jest kontuzji, brakuje trzonu drużyny - tłumaczy. - Nie chcę zwalać winy na czynniki zewnętrzne, ale trzeba pamiętać, że parkiet był dziś źle przygotowany, bardzo śliski - dodaje. Z powodu kłopotów technicznych mecz został zakończony w 51. minucie.

- Mamy duże problemy w obronie, a bez tego nie ma kontrataków - przyznaje Kus. Azoty z problemami muszą sobie jednak szybko poradzić, wszak do ligowej inauguracji pozostał tydzień. Na otwarcie we własnej hali przyjmą Chrobrego Głogów, a następnie czekają ich mecze z Piotrkowianinem, Gorzowem i Nielbą. - Całe szczęście, że mamy bardzo dobry terminarz. Gramy z zespołami na naszym poziomie i stać nas na zwycięstwa.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×