Człowiek nie wie jaki jest silny, dopóki nie musi się o tym przekonać
W sporcie występują od czasu do czasu wydarzenia, które są przykładem przezwyciężenia sytuacji jakie los płata sportowcom. Historia 28-letniego Karola Bieleckiego, jednego z najlepszych rozgrywających na świecie sprawiła, że przez jego niefortunny wypadek zmianie uległo całe jego dotychczasowe życie.
Wszystko toczyło się właściwym torem aż do 11 czerwca 2010. Wtedy to reprezentacja Polski mierzyła się w Kielcach w towarzyskim spotkaniu z Chorwacją. Bielecki tak niefortunnie zderzył się z Josipem Valciciem, że palec Chorwata wylądował w oku reprezentanta Polski.
Rosły rozgrywający przeszedł operację w specjalistycznej klinice w Heidelbergu. Pierwsze notowania nie były najlepsze: - Karol nigdy nie będzie mógł wrócić do wyczynowego uprawiania sportu - mówili lekarze. Sam poszkodowany również zakładał zakończenie sportowej kariery. Nieoczekiwanie po pewnym czasie namysłu, Karol zmienił zdanie i postanowił spróbować wyjść na przeciw sytuacji , w której nieoczekiwanie się znalazł: - Nigdy bym sobie nie wybaczył, że nie spróbowałem wrócić do tego co kocham. Zrobię wszystko aby powrócić do piłki ręcznej. Prawdopodobnie będę musiał nosić okulary ochronne dla dobra mojego oka, ale mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze - ogłosił wówczas Bielecki.
Świat piłki ręcznej zna kilka podobnych sytuacji powrotu zawodników po groźnej kontuzji. Niemiec Wilfried Hannse, czołowy szczypiornista lat 70 i 80 stracił wzrok w prawym oku. Powrócił do gry i to w wielkim stylu świętując z reprezentacją Niemiec v-ce mistrzostwo świata w 1982 roku.
W półfinałowym meczu mistrzostw Europy w 2004 roku podobnego urazu nabawił się Chorwat Petar Metlicić. Po wielu miesiącach rehabilitacji i kilku zabiegach wrócił na parkiet. Nie udało się to natomiast Islandczykowi Jasonowi Olafssonowi. W 1998 roku dostał łokciem w oko i mimo dwóch operacji nie odzyskał wzroku i musiał zrezygnować z wyczynowego uprawiania sportu. W 2008 roku Chorwat Ivan Cupić w trakcie przygotowań do IO w Pekinie stracił palec w prawej ręce po tym jak niefortunnie wyskoczył przez ogrodzenie po jednym z treningów reprezentacji Chorwacji.
Karol pokazał silną wolę i niesamowity charakter i rozpoczął wraz z zespołem Rhein-Neckar Löwen przygotowania do nowego sezonu. W swoim pierwszym przedsezonowym meczu RNL - Reszta Świata upamiętniającym zmarłego Olega Velyky Karol Bielecki zdobył 3 bramki.
Zawodnik meczu - "Man of the match"
W inauguracyjnym spotkaniu sezonu 2010/2011 niemieckiej Bundesligi z HBW Ballingen Bielecki nie zagrał ani minuty. Szkoleniowiec "Lwów" Ola Lindgren mówił wówczas dziennikarzom, że oszczędza Karola na trudniejsze mecze. Słów na wiatr nie rzucił i wiedział doskonale w jakiej dyspozycji jest obecnie popularny "Kola". W drugiej kolejce "Lwy" czekała trudna przeprawa z zespołem Frisch Auf Göppingen, które w pierwszej kolejce sensacyjnie pokonało HSV Hamburg! Spotkanie z Göppingen można w skrócie nazwać: "Bielecki show". Polski bombardier zdobył w tamtym spotkaniu 11 bramek, a jego zespół odniósł cenne zwycięstwo (28:26), natomiast Bieleckiego uznano bezapelacyjnie zawodnikiem meczu.
Wszyscy byli zszokowani takim powrotem Bieleckiego do Bundesligi. To był wielki come back w wykonaniu Polaka. Niemieckie media nie kryły słów pochwały i zdumienia nad Bieleckim, który pokazał, że nic nie jest w stanie mu przeszkodzić w grze - nawet kontuzja, która wydawała się, że będzie przysłowiowym gwoździem do trumny.
Hennig Fritz - bramkarz RNL o Karolu wypowiedział się następująco: - Teraz jest znacznie silniejszy niż przed kontuzją. Jest niesamowity, niewielu sportowców podniosło by się po takiej kontuzji. Po jego kontuzji nie widać ani śladu - to prawdziwy gladiator!.
Występ Karola Bieleckiego w Lidze Mistrzów zagrożony!
Europejska Federacja Piłki Ręcznej (EHF) nie wydała jeszcze ostatecznego oświadczenia w sprawie polskiego rozgrywającego. Na razie wiadomo tylko, że EHF pozwoliło nosić okulary ochronne Bieleckiemu w turnieju kwalifikacyjnym Ligi Mistrzów, który rozgrywany jest w Karlsruhe.
Zasady europejskiego organu piłki ręcznej są bardzo surowe. Zawodnik nie może podczas meczu korzystać z maski, gogli lub innych środków ochronnych na twarz w zawodach międzynarodowych. Ze względu na wagę sprawy działacze EHF chcą uczynić dla Polaka wyjątek.
Wszystko jednak zależy teraz od szczypiornistów Rhein-Neckar Löwen, bowiem jeśli mamy oglądać i podziwiać Karola Bieleckiego w akcji, to najpierw jego zespół musi wygrać turniej o "dziką kartę" rozgrywany w ten weekend w Karlsruhe. Wówczas do pracy nad rozpatrzeniem sprawy Polaka przystąpi EHF.