Mocny start beniaminka - relacja z meczu Stal Mielec - Nielba Wągrowiec

Kibice, działacze, a przede wszystkim szczypiorniści Stali Mielec nie mogli wymarzyć sobie lepszego startu w PGNiG Superlidze. Beniaminek rozgrywek jeszcze przed przerwą wybił z głowy graczom Nielby nadzieje na zwycięstwo, a po zmianie stron jedynie dopełnił formalności.

Trener mielczan Ryszard Skutnik miał rację mówiąc niedawno, iż największą siłą jego zespołu będzie szybki kontratak i twarda postawa w obronie. Właśnie te dwa elementy gry okazały się kluczem do pokonania Nielby, która chociaż zdawała sobie sprawę z atutów Stali, sprawiała wrażenie ogromnie zaskoczonej.

Już premierowe akcje sobotniego spotkania udowodniły, iż Stal bierze pod uwagę tylko i wyłącznie komplet punktów. Nielba miała ogromne problemy z przebiciem się przez defensywę gospodarzy i raz po raz gubiła piłkę. W samej pierwszej połowie goście popełnili pięć fauli w ataku, co było oczywiście następstwem mądrego ustawiania się w defensywie mielczan. Dodatkowo błyskawiczne wyprowadzenia piłki z własnej połowy dosłownie "niszczyły" gości i szybko obnażyły braki zawodników z Wągrowca. Szczególnych problemów wągrowczanom nastręczały dalekie wyrzuty Krzysztofa Lipki. Pomóc swoim kolegom z całych sił starał się Marek Kubiszewski, jednak z minuty na minutę szło mu coraz gorzej, a jego zmiennik Adrian Konczewski również nie zachwycił.

Kilka minut przed syreną oznaczającą przerwę z boiska wyleciało dwóch zawodników. Najpierw za ostry faul na Michale Chodarze czerwony kartonik zobaczył Oleksii Shychkov. Ukraiński skrzydłowy Nielby zasłużenie opuścił plac gry, zaś Chodara na szczęście z całego zdarzenia wyszedł cało. Zawodnik gospodarzy po starciu z Shychkovem wykonał w powietrzu fikołka, jednak dzięki pomocy fizjoterapeuty był w stanie kontynuować zawody. Minutę po tym zdarzeniu siły zostały wyrównane, gdyż los przeciwnika podzielił Łukasz Janyst, który w ferworze walki trafił rywala w twarz. Z decyzją arbitrów pogodzić nie mógł się Ryszard Skutnik, który jednak szybko opanował zdenerwowanie i całą sytuację skwitował uśmiechem.

Prawie całą drugą odsłonę w bramce Stali spędził Adam Wolański. Doświadczony bramkarz potwierdził, że zna się na swojej "robocie" jak mało kto i będzie dużym wzmocnieniem mieleckiego beniaminka. Kiedy w 40 minucie mierzący 192 cm golkiper gospodarzy obronił rzut karny wszyscy na hali wiedzieli, że Stal tego meczu już nie przegra. Nielbę do walki starali się poderwać Rafał Przybylski i Dawid Przysiek jednak ich starania bez wydatnego wsparcia kolegów z góry skazane były na porażkę.

Stal wygrała zasłużenie i po raz kolejny udowodniła, że przynajmniej we własnej hali będzie groźna dla każdego. Na szczególną uwagę zasługuje dobre zgranie nowych szczypiornistów mielczan ze "starą gwardią". O postawie wągrowczan wiele dobrego powiedzieć nie można. Jedynym usprawiedliwieniem dla ich gry może być fakt, iż zespół prowadził nominalnie drugi trener Paweł Galus, gdyż pierwszy szkoleniowiec Edward Koziński przebywa w płockim szpitalu.

Szkoda tylko, że do solidnego poziomu widowiska sportowego nie dopasowali się kibice z Wągrowca, którzy w liczbie pięćdziesięciu stawili się w Mielcu. Co chwilę z ich strony w kierunku sędziów i zawodników leciały wyzwiska i "wulgaryzmy". W drugiej połowie interweniować musiała nawet ochrona, gdyż "fani" Nielby zaczęli zachowywać się niezwykle agresywnie.

SPR BRW Stal Mielec - Nielba Wągrowiec 35:25 (19:11)

Kary: 8 min. - 10 min. Czerwone kartki: Janyst - Shychkov (obie za faul).

Stal: Lipka, Wolański - Babicz 7, Sobut 6, Albin 5, Basiak 5, Janyst 5, Kubisztal 2, Wilk 2, Chodara 2, Gawęcki 1, Najuch, Krzysztofik.

Nielba: Kubiszewski, Konczewski – Przysiek 5, Przybylski 4, Białaszek 4, Gierak 2, Świerad 2, Tórz 2, Sadowski 2, Płócienniczak 2, Krajewski 1, Ciok 1, Shychkov, Witkowski.

Przebieg: 1:0, 2:0, 2:1, 2:2, 3:2, 3:3, 4:3, 5:3, 5:4, 6:4, 6:5, 7:5, 7:6, 8:6, 9:6, 9:7, 10:7, 11:7, 12:7, 13:7, 13:8, 14:8, 15:8, 15:9, 16:9, 16:10, 17:10, 18:10, 19:10, 19:11, 20:11, 20:12, 21:12, 21:13, 21:14, 22:14, 23:14, 23:15, 24:15, 24:16, 25:16, 25:17, 25:18, 26:18, 26:19, 27:19, 27:20, 28:20, 28:21, 29:21, 30:21, 30:22, 30:23, 31:23, 31:24, 32:24, 32:25, 33:25, 34:25, 35:25.

Sędziowali: Sławomir Kołodziej i Kamil Dąbrowski (obaj Kielce).

Widzów: 1000.

Komentarze (0)