Optymizm w Puławach

- Mecz z Chrobrym był wyjątkowo nieudany, ciężko jest mi w ogóle wyjaśnić tę porażkę - nie ukrywa trener Azotów, Bogdan Kowalczyk. - Z Piotrkowianinem zagraliśmy już jednak o niebo lepiej, był to nasz najlepszy występ od kilku miesięcy. W grze widać stałą progresję - ciągnie. W najbliższej kolejce rosnącą formę puławian sprawdzi gorzowski AZS.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

Cierpliwość kibiców Azotów wystawiona została na ciężką próbę. Wszak od ostatniego ligowego triumfu graczy Kowalczyka minęło niemal pół roku! 31 marca puławianie wygrali na własnym obiekcie z lubińskim Zagłębiem, zapewniając sobie awans do półfinału rozgrywek play-off. Od tamtego momentu Azoty przegrały osiem kolejnych meczów o stawkę. Jeszcze w poprzednim sezonie lepsi okazywali się od nich szczypiorniści Vive i Wisły, a tej jesieni puławianie ulegli Chrobremu i Piotrkowianinowi.

W najbliższą sobotę o przełamanie złej passy Azoty powalczą z Gorzowem. Wiele w grze puławian zależeć będzie od wracającego po kontuzji Dymitro Zinczuka. Rozgrywający Azotów wystąpił już w Piotrkowie Trybunalskim, wchodząc do zespołu z marszu, po kilku treningach. - Jeśli ktoś umie grać w piłkę ręczną, to i w takiej sytuacji da sobie radę - przyznaje Kowalczyk. Rozgrywający mądrze kierował poczynaniami kolegów, rzucił też trzy bramki. - To będzie ogromne wzmocnienie - nie kryje radości trener.

Z bardzo dobrej strony w meczu z Piotrkowianinem pokazał się też inny rekonwalescent, Michał Szyba. Utalentowany zawodnik z powodu urazu stracił większość okresu przygotowawczego, co widać było w meczu z Chrobrym. - Wówczas był świeżo po kontuzji, dopiero wracał do treningów - tłumaczy Kowalczyk. - W Piotrkowie zagrał już na zupełnie innym poziomie, szczególnie jeśli chodzi o skuteczność - dodaje. Szyba oddał dziewięć rzutów i strzelił sześć bramek.

W meczu z Piotrkowianinem na parkiecie pojawił się także Oleg Siemionov. Białorusin grał jednak tylko w obronie, wciąż nie jest bowiem w pełni sił, jeśli chodzi o dyspozycję rzutową. Kiepsko spisali się Dymitrij Afanasjev i Sebastian Płaczkowski. - Pretensje po meczu w Piotrkowie mogę mieć właściwie tylko do prawoskrzydłowych. Pozostali zagrali na bardzo dobrym poziomie - cieszy się Kowalczyk. - Wszystko idzie w dobrym kierunku.

Na chwilę obecną jedynym graczem, z którego usług trener skorzystać nie może, jest Remigiusz Lasoń. - Dla naszej drugiej linii to ogromna strata - nie ukrywa doświadczony szkoleniowiec. - Na jego powrót przyjdzie nam jednak poczekać przynajmniej miesiąc, jeśli nie dłużej - przyznaje. Nie psuje mu to jednak dobrego humoru. - Jestem pełen optymizmu. Wracają mi ludzie, jest kim grać i z kim trenować - tłumaczy. - Czas wreszcie zwyciężyć, wygrana z Gorzowem jest nam bardzo potrzebna.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×