Kibice w Puławach na wygraną swojej drużyny czekali 171 dni. - Przed nami wciąż dużo pracy, nie możemy popadać w hurraoptymizm - przestrzega w rozmowie ze SportoweFakty.pl najlepszy strzelec Azotów. Zydroń w meczu z AZS-em rzucił jedenaście bramek. Dobrze spisał się jednak cały zespół. - Zaprezentowaliśmy się znacznie lepiej, aniżeli miało to miejsce w poprzednich spotkaniach. Pokazaliśmy kilka efektownych zagrać i mam nadzieję, że z biegiem czasu będzie ich coraz więcej - przyznaje.
Znakomicie w sobotnim meczu z AZS-em funkcjonowała przede wszystkim puławska druga linia. - Rywale musieli dzięki temu wyjść wyżej, przez co pojawiało się miejsce w środku, gdzie spokojnie można było wbiegać - tłumaczy. Zydroń kilkukrotnie kończył akcje po efektownych zejściach do środka, sporo było gry kombinacyjnej. - Duża w tym zasługa Dimy Zinczuka, który jest ważnym elementem zespołu - nie ukrywa skrzydłowy Azotów. - Nasza ławka jest coraz szersza, dzięki czemu mamy więcej sił - dodaje.
Czy teraz graczy z Puław czeka marsz w górę ligowej tabeli? - Zawsze do przyszłości jestem nastawiony optymistycznie, przed nami jednak bardzo ciężkie spotkania - przestrzega Zydroń. W najbliższej kolejce Azoty zmierzą się z Nielbą, która ma na koncie trzy porażki. - Czeka dużo pracy, ale trzeba iść do przodu. Musimy popracować szczególnie nad grą w obronie, która po przerwie kulała. Za dużo jest też prostych błędów - tłumaczy. - Postęp jest jednak widoczny, pozostaje się cieszyć.