Rzeka głęboka jak Rów Mariański - rozmowa z Adamem Królakiem, zawodnikiem AZS-u AWF-u Warszawa

Ze skrzydłowym pierwszoligowego AZS-u AWF-u Warszawa, Adamem Królakiem rozmawialiśmy m.in. o ostatnim meczu ligowym, sytuacji finansowej klubu z Warszawy oraz planach na przyszłość zawodnika.

Krzysztof Podliński
Krzysztof Podliński

Krzysztof Podliński: Zaczęliście od porażki z Ostrovią, w 2 kolejce zwycięstwo z SMS-em Gdańsk. Jako, że lepiej wspomina się mecze wygrane zapytam Cię o mecz z SMS-em. Od początku do końca to spotkanie przebiegało pod wasze dyktando…

Adam Królak: Już pierwsze minuty meczu wygrane 4:0, pokazały z jaką determinacją podeszliśmy do tego spotkania. Mimo krótkiego rozkojarzenia po dobrym początku systematycznie powiększaliśmy prowadzenie, co zaowocowało pięciobramkową przewagą na półmetku i możliwością spokojnego dowiezienia korzystnego wyniku do końca. Wiedzieliśmy też, że SMS jest wybieganą drużyną i musimy dać z siebie wszystko, żeby nie zniwelować uzyskanej przewagi. Dzięki pełnej koncentracji udało się nam uzyskać dziewięciobramkową przewagę. Jednak z powodu problemów z treningami w tygodniu, wysokiej obronie przeciwnika oraz głupim karom gracze drużyny przeciwnej zdołali dojść nas na trzy bramki. Dzięki doświadczeniu pewnych zawodników zdołaliśmy wygrać ten mecz 35:30, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni.

Wróćmy na chwilę do okresu przygotowawczego. Jak przebiegały wasze przygotowania do sezonu?

- Drużyna przygotowania do sezonu zaczęła 16 sierpnia, a w ostatni weekend sierpnia uczestniczyła w Mistrzostwach Polski Szkół Wyższych w Częstochowie, 2 miejsce. Niestety z różnych powodów osobistych wielu podstawowych graczy nie miało możliwości dołączyć do reszty w pierwszych treningach, co źle wpływa na naszą formę w rozgrywkach ligowych. Każdy starał się indywidualnie dojść do pewnej dyspozycji, ale to nie to samo, co przepracowanie pełnego okresu przygotowawczego razem z drużyną.

Jak na tę chwilę wygląda sytuacja kadrowa w waszym zespole? Z powodu kontuzji ze składu do końca pierwszej rundy wypadł Michał Piotrowski...

- Kontuzja Michała to dla nas duża strata. Od kilku lat jest on naszym kluczowym zawodnikiem, który brał na siebie często ciężar gry i szczycił się dużym szacunkiem reszty graczy, nie tylko w trakcie treningów, ale także w życiu codziennym. Życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia. Co do reszty zawodników, już dawno nie mieliśmy takiego potencjału. W drużynie jest sporo graczy, którzy mają duże doświadczenie w seniorskiej piłce ręcznej i są ze sobą zgrani, ale także dołączyło paru młodych chłopaków, którzy mogą dużo wnieść do zespołu. Największym wzmocnieniem jest Maciej Krawiecki, z którym miałem przyjemność grać w juniorach w nieistniejącej już niestety Warszawiance. Jest on medalistą w kategoriach młodzieżowych, ale także nie są mu obce potyczki w I lidze. Powinien szybko zaaklimatyzować się w drużynie, a jego gra i doświadczenie będą nieodzowna dla zespołu.

Sytuacja finansowa waszego klubu to temat rzeka. W jaki sposób wynagradzane jest wam branie udziału w treningach, gra w meczach ligowych?

- Rzeka głęboka jak Rów Mariański i długa na nieskończoność. Jest to klub Akademicki, a większość zawodników to studenci AWF-u Warszawa. Ci w większości mogą liczyć na stypendium sportowe, ale jest one małe i może być tylko dodatkiem. Reszta starszych zawodników, często absolwentów, do których niedawno dołączyłem ma własną pracę, a gra w AZS-ie jest tylko przyjemnością. Trenując od 15-20 lat ten piękny sport ciężko się z nim rozstać i myślę, że wielu zawodników w Polsce potwierdzi moje zdanie. Oprócz własnej satysfakcji i pewnego wieloletniego spełnienia nie dostajemy żadnego wynagrodzenia. Gramy dla siebie i dla młodszych kolegów z drużyny.

Jaka pozycja w tabeli będzie was w pełni zadowalała na mecie rozgrywek?

- Ciężko powiedzieć, każdy z nas ma inne priorytety. Patrząc na zeszły sezon, w którym dzięki paru nieszczęśliwym i szczęśliwym zbiegom wypadków, utrzymaliśmy się w I lidze, powinniśmy cieszyć się z utrzymania. Myślę jednak, że stać nas na dużo lepsze miejsce. Czasem o wynikach w pojedynczych meczach będą przesądzały szczegóły. I to one zdecydują czy będziemy walczyć o utrzymanie czy zajmiemy miejsce w górnej części tabeli. Mnie usatysfakcjonuje miejsce nie niższe niż 6. Może to pobożne życzenie, ale zawsze trzeba stawiać sobie wysoko poprzeczkę.

W najbliższą sobotę zagracie w Płocku. Rezerwy płockiej Wisły wzmocnione Rafałem Kuptelem i Kamilem Mokrzkim idą przez kolejne mecze ligowe jak burza. Ciężko będzie wam przywieźć do Warszawy choćby punkt…

- Rzeczywiście tych dwóch zawodników jest dużym wzmocnieniem dla naszego przyszłego przeciwnika, ale nie możemy się tego przestraszyć tylko grać swoją piłkę. Dla mnie najtrudniej będzie powstrzymać Tomasza Klingera, który przyszedł właśnie z SMS-u Gdańsk i jest najlepszym strzelcem tej drużyny. Myślę jednak, że stać nas na zwycięstwo i jedziemy do Płocka po 2 punkty. Warto wspomnieć, że duża część naszych zawodników uczyła się rzemiosła właśnie w tym mieście. To może być nasz atut, który postaramy się wykorzystać.

Jesteś młodym zawodnikiem. Twoje sportowe plany na przyszłość?

- Przychodząc na studia na AWF moim celem było uzyskanie uprawnień trenera II klasy piłki ręcznej. Tym chcę się zająć w najbliższej przyszłości. Od tego roku prowadzę drużynę młodziczek UKS Wilanowia, które serdecznie pozdrawiam. Póki będę mógł pogodzić te dwa zadania, nic nie będzie stało na przeszkodzie abym kontynuował trenowanie piłki ręcznej.

Liga w tym roku jest bardzo wyrównana. Jednak gdybyś miał wytypować pierwszą trójkę rozgrywek, na kogo byś postawił?

- W tym roku I liga, poprzez wycofanie się z rozgrywek ekstraklasy AWFiS-u Gdańsk i Śląska Wrocław, stała się dużo słabsza, a i nie ma takiej drużyny, może oprócz Zabrza w grupie B, która byłaby wielkim faworytem do awansu. Gdybym miał typować to stawiałbym na Jurand Ciechanów, Ostrowie Ostrów Wielkopolski i może Politechnikę Warszawską. Dwa pierwsze zespoły z roku na rok grają coraz lepiej, ale także posiadają pewne zaplecze finansowe, które niewątpliwie jest konieczne w najwyższej klasie rozgrywkowej. Politechnika, mimo iż jest beniaminkiem, bazuje na wielu graczach z dawnej Warszawianki, która też ocierała się o ekstraklasę. Wzmocniona innymi zawodnikami może być czarnym koniem tegorocznych rozgrywek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×