Na słowa uznania zasługuje cały zespół Ryszarda Skutnika. Zagłębie, które pomimo niezbyt udanego startu sezonu do Mielca jechało bowiem w roli faworyta - przynajmniej na papierze. Jak niewiele ma wspólnego teoria z praktyką podopieczni Jerzego Szafrańca przekonali się jednak dość boleśnie. Bohater spotkania Adam Wolański nie krył radości ze zwycięstwa, a przy okazji komplementował kolegów z drużyny. - Chłopcy się sprężyli, stąd taki korzystny wynik. Ja wyprawiałem cuda w bramce? Miło słyszeć taką opinię. Pamiętajmy jednak, że olbrzymi wpływ na postawę bramkarza ma obrona. Nie jest to więc tylko moja zasługa, ale też twardej postawy w defensywie. Żałuję tylko, że podobnie nie było w Olsztynie, bo dzisiaj bylibyśmy jeszcze wyżej w tabeli - mówi.
Błyskawiczne wznowienia piłki i zabierające oddech kontrataki w pewnym momencie odbiły się na formie fizycznej mielczan w pojedynku z Zagłębiem. - Przy tak szybkiej piłce ręcznej jaką preferujemy potrzebne jest końskie zdrowie! Są momenty, w których ciężko złapać tlen, więc zdarzają się przestoje. Nie ma jednak możliwości by ich uniknąć, możemy tylko starać się je zminimalizować. O tym, że piłka ręczna w naszym wykonaniu jest szybka najlepiej świadczy zapis spotkania w Płocku. Nawet nie było czasu na powtórki - kończy Wolański.