Spotkanie z wciąż jeszcze aktualnymi mistrzyniami nie mogło być łatwe, ale po całkiem przyzwoitej grze w Lubinie, kibice liczyli na przełamanie i premierowe zwycięstwo. Pierwsza połowa meczu to 30 minutowa wymiana ciosów, z dodatkiem pokaźnej liczby błędów z obu stron i parad bramkarskich szczególnie w wykonaniu powracającej po wielomiesięcznej kontuzji kolana Weroniki Mieńko. Mimo świetnej postawy bramkarki, gospodynie nie były w stanie odskoczyć, ale i lublinianki nie grzeszyły skutecznością. No może z wyjątkiem Sabiny Włodek, która w pierwszych dwóch kwadransach aż siedmiokrotnie kąsała bielszowiczanki. Na minutę przed końcem, po bramkach Weselak i Paszowskiej Zgoda prowadziła 15:14, jednak niefrasobliwość w ataku pozwoliła przyjezdnym wyprowadzić dwie kontry, które bezlitośnie wykończyła wspomniana wcześnie Włodek. To sprawiło, że po 30 minutach na tablicy widniał wynik 15:16.
Druga odsłona spotkania, a właściwie jej początek wyglądała dokładnie tak samo jak w ostatnim domowym meczu Zgody z Politechniką Koszalin. Gospodynie wyszły na drugą połowę jakby uśpione, biegały wolno, akcje nie miały tempa, skuteczność wołała o pomstę do nieba. Lublinianki mimo, że nie znajdują się w swojej szczytowej formie to takie momenty wyczuwają nawet we śnie. Tak było i tym razem! Trzykrotnie Włodek, potem Wilczek i dwa razy Majerek... w ciągu 5 minut przyjezdne przechyliły szalę zwycięstwa na swoja korzyść. Dalsza część meczu to starania Zgody, a szczególnie Weroniki Mieńko, która w przeciągu całego spotkania zanotowała ponad 20 udanych interwencji. Niestety koleżanki w ofensywie wybitnie sobie nie radziły! Skuteczność skrzydeł była wręcz zatrważająca. Poza tym pudła Paszowskiej w sytuacjach sam na sam i ogólnie dosć przejrzysta gra w ataku nie mogły wystarczyć na bądź co bądź mistrzynie Polski. Mistrzynie, które wyraźnie są w kryzysie i pytanie czy to bardziej kryzys formy czy kryzys w kasie klubu. Zgoda znajdująca się zarówno w dołku sportowym jak i (ponoć) finansowym walczyła zacięcie ale ostatecznie poległa w stosunku 28:32. Mimo to zawodniczki zebrały brawa od zgromadzonych na hali kibiców i chyba słusznie?! Bo za co nagradzać, jak nie za walkę i kto ma wierzyć jeśli nie oni.
Bielszowiczanki nadal mają tylko oczko na swoim koncie, ale ich gra wygląda coraz lepiej co daje nadzieje na przyszłość. Kolejny mecz już za tydzień, Zgoda podejmie we własnej hali Sambor Tczew i chyba nikt nie wyobraża sobie, że za tydzień o tej porze Bielszowice nie będą świętować pierwszego zwycięstwa w Superlidze.
Zgoda Ruda Śląska-Bielszowice - SPR Lublin 28:32 (15:16)
ZGODA: Mieńko, Łakomska, Muszioł - Kaczyńska 3, Gleń 3, Tarnowska 1, Sikorska 2, Cebula 6/3, Lipko 1, Kucińska 5, Paszowska 3, Weselak 4, Pałecka, ŚwiderskaTrener: Dariusz Olszewski
Kary: 10 min.
SPR: Jurkowska, Baranowska - Danielczuk, Małek 3, Włodek 13/3, Wilczek 1, Majerek 7, Marzec 1, Wojdat 1, Replewska 4, Sviderskiene, Figiel, Mihdaliowa 2, WojtasTrener: Grzegorz Gościński
Kary: 8 min., czerwona kartka - Figiel
Sędziowie: Bosak i Hagdej (obaj Sandomierz)
Widzów:ok. 150.