Lubinianie zagrali "z zębem", a ich zwycięstwo nie było ani przez moment zagrożone. W meczu z Gorzowem "Miedziowi" przerwali passę trzech meczów bez zwycięstwa.
Goście prowadzili tylko raz. W pierwszej minucie spotkania bramkę zdobył Robert Fogler i było 0:1. Po trafieniach Piotra Adamczaka i Tomasza Kozłowskiego Zagłębie wyszło na prowadzenie, którego nie oddało już do końca. W pierwszej połowie przewaga podopiecznych Jerzego Szafrańca oscylowała w okolicach 3-4 bramek. Między słupkami świetnie spisywał się Michał Świrkula, a jego koledzy z pola skutecznie wykańczali akcje, a po 25 minutach gospodarze osiągnęli najwyższe prowadzenie w tej części spotkania - 17:12. Przed przerwą goście zmniejszyli straty o jedną bramkę. Trzy ostatnie trafienia dla Zagłębia były autorstwa Michała Stankiewicza.
W drugiej połowie lubinianie powiększyli jeszcze wypracowaną wcześniej przewagę. Niespełna kwadrans po zmianie stron przewaga Zagłębia wynosiła już osiem bramek - 29:21. To pozwoliło do końcowej syreny grać spokojnie i kontrolować przebieg wydarzeń na parkiecie. Mecz mógł zakończyć się 8-bramkową wygraną "Miedziowych", ale w końcówce odpuścili oni nieco przyjezdnym. Trzy ostatnie bramki spotkania zdobyli zawodnicy z Gorzowa i mecz zakończył się wygraną Zagłębia 39:34.
- Cieszymy się z wygranej, ale nie do końca możemy być zadowoleni. Straciliśmy aż 34 bramki, co na pewno jest zbyt dużą ilością. Najważniejsze jednak, że rzuciliśmy więcej bramek od przeciwników - mówił po meczu Tomasz Kozłowski.
MKS Zagłębie Lubin - AZS AWF Gorzów Wlkp. 39:34 (19:15)
Zagłębie: Świrkula, Malcher - Orzłowski 1, Stankiewicz 7, Rosiek 2, Tomczak 4, Paweł Adamczak 3, Fabiszewski 2, Kozłowski 4, Szymyślik 5, Piotr Adamczak 5, Klimczak 1, Obrusiewicz 4, Migała.
AZS: Zwiers, Kiepulski - Chuziejew 6, Bosy 3, Tłoczyński, Fogler 4, Tomczak 4, Gumiński 7, Stupiński, Kaniowski, Misiaczyk 3, Krzyżanowski 1, Kliszczyk 4, Skoczylas.
Sędziowali: Kamil Dąbrowski, Sławomir Kołodziej (obaj Kielce); Delegat ZPRP: Zbigniew Uszyński (Szczecin).
Widzów: ok 400