We wtorek rano polskie media obiegła wiadomość mówiąca o planowanym bojkocie spotkania eliminacji Mistrzostw Europy 2012 z Ukrainą, które polscy szczypiorniści mają rozegrać w czwartek o godzinie 17:00 na warszawskim Torwarze. Polacy zarzucali Związkowi Piłki Ręcznej w Polsce brak jakiejkolwiek pomocy dla Karola Bieleckiego po jego feralnej kontuzji w trakcie towarzyskiego meczu z Chorwacją. Gdyby nie szybka reakcja klubu popularnego "Koli" - Rhein-Neckar Löwen, Polak zapewne zmuszony byłby zakończyć karierę.
Zawodnicy zagrozili, że nie wyjdą na parkiet w spotkaniu z Ukrainą i jasno przedstawili swoje żądania. Oczekują jasnej deklaracji ze strony władz polskiego szczypiorniaka oraz Ministerstwa Sportu. W szczególności chodzi o sytuację, gdy ktoś z nich dozna podobnej kontuzji jak Bielecki.
Główny sprawca całego zamieszania w rozmowie z Przeglądem Sportowym zdementował wszelkie plotki: - Bojkot? Jaki bojkot?! O niczym takim nie było mowy. Owszem, rozmawialiśmy wczoraj na forum zespołu o różnych sprawach, ale temat bojkotu spotkania z Ukrainą nawet się nie przewinął. Nie mam pojęcia, skąd taka informacja - powiedział zaskoczony Bielecki. " - Normalnie przygotowujemy się do meczu - dodał po chwili.
Sytuację jaką przedstawia jeden z najlepszych rozgrywających na świecie potwierdza sekretarz generalny ZPRP Marek Góralczyk: - Jestem właśnie po spotkaniu z drużyną. Rozmawialiśmy o przygotowaniach do mistrzostw świata, poruszaliśmy także kwestie ubezpieczeniowe, ale raczej na zasadzie informacji, a nie stawiania sprawy na ostrzu noża. Zawodnicy są zaskoczeni informacjami o bojkocie, bo to są jakieś bzdury.
Fani szczypiorniaka i polskiej reprezentacji mogą więc odetchnąć z ulgą. Czwartkowe spotkanie z Ukrainą odbędzie się zgodnie z planem!