"Święta wojna" dla faworytów - relacja z meczu GKS Olimpia Piekary - NMC Powen Zabrze

Przed meczem faworytem był NMC Powen i tenże zespół pokonał bez większych problemów rywali zza miedzi 30:23. Przez większość spotkanie piekarzanie nie byli w stanie dotrzymać kroku przeciwnikom, gdyby wysoka skuteczność rzutów karnych, wynik mógłby wyglądać o wiele gorzej dla gospodarzy.

Dla kilku zawodników był to mecz wielu wspomnień sentymentalnych. Powrót na stare śmieci zaliczyli Krzysztof Przybylski, Łukasz Stodko, Arkadiusz Kowalski i Krzysztof Wojtynek. Większość z nich pamięta dobre czasy w Piekarach Śląskich, kiedy to Olimpia była 4 ekipą w Polsce. Natomiast dla Mariusza Kempysa i Roberta Tatza, było to spotkanie przeciwko swojemu byłemu klubowi, w którym starali się ratować Ekstraklasę dla Zabrza.

Premierowe trafienie wykonał białoruski rozgrywający Sasha Bushkov i na tym się nie skończyło. Podopieczni Ryszarda Jarząbka nie za ciekawie rozpoczęli to spotkanie, gdyż już w pierwszych minutach gospodarze przegrywali 0:2. Pierwszą bramkę dla Olimpijczyków zdobył lewo skrzydłowy Marcin Smolin. Przez parę następnych minut gra toczyła się bramka za bramkę, jednak było również wiele strat i przewidywalnych rzutów. W 12 minucie doszło do nieprawidłowego zatrzymania zawodnika GKS. Skutkiem tego przewinienia był pierwszy karnym dla gospodarzy. Pewnym egzekutorem okazał się eks- zabrzanin Mariusz Kempys.

Po tym karnym, mimo osłabienia gracze "Pogoni" bez większego problemu zdołali zdobyć bramkę, za pomocą Adriana Nidośpiała. Owy skrzydłowy staję się coraz ważniejszym zawodnikiem w swojej drużynie. Po 18 minutach gry doszło do niecodziennej sytuacji, kiedy to trzy faule pod rząd w ofensywie zanotowały obie drużyny. Ową niemoc w grze postanowił przerwać dwoma celnymi rzutami Bushkov. Po chwilowej dominacji zabrzan, gdzie zdobyli oni 4 bramki z rzędu, piekarzanie wywalczyli dwa karne, które ponownie precyzyjnie wykorzystał Kempys. Ostatnie bramki pierwszej połowy dla swoich drużyn zdobyli wyróżniający się zawodnicy: Bushkov z akcji, oraz popularny "Maniek"...z karnego. Po ich trafieniach wynik na tablicy świetlnej po 30 minutach prezentował się 12:15

Po pierwszej części spotkania było widać, iż to podopieczni Krzysztofa Przybylskiego narzucają tempo gry i to od nich zależało jak mecz wyglądał. Mimo dużej ilości strat i niecelnych rzutów z obu stron to właśnie przyjezdni prowadzili w hali przy ul. Gen. Ziętka. Szczypiorniści Olimpii Piekary Śląskie mimo ambitnej gry nie potrafili wyrobić seryjnie czystych sytuacji rzutowych, mimo tego skuteczne rzuty z "7" metrów nadrabiały statystykę trafnych rzutów.

Druga część meczu rozpoczęła skuteczna obrona Sebastiana Kickiego, który po raz kolejny pokazał, iż utrzymanie wysokiej dobrej formy nie jest mu obce. Pierwszą bramkę tej połowy ponownie zdobył Bushkov. Po trzech minutach II połowy wreszcie trafili gospodarze dzięki niezawodnemu Marcinowi Smolinowi. W następnych minutach ponownie rządzili biało-zieloni, dzięki atomowym rzutom Łukasza Stodtko, jego drużyna prowadziła już 20:15. W 38 minucie doszło do przełamania świetnej passy Mariusza Kempysa, z linii rzutów karnych. Jego intencje świetnie przewidział "Kicek". Wyraźne braki w ofensywie można było zauważyć wśród gospodarzy. Najlepiej o ich problemie pokazywało to, że na zdobycie 3 bramek musieli czekać przez okres 10 minut. Kocówka spotkania obfitowała w wiele efektownych akcji, które niestety nie zawsze były efektywne.

W końcówce pojedynku po raz kolejny świetnie odnalazł się Dariusz Mogielnicki. To właśnie w przeciągu ostatnich 10 minut kołowy z Zabrza zdobył 3 bramki, natomiast ostatnia z nich, była zarazem ostatnią dla Zabrzan. Równo z syreną końcową ostatni, ale za to celny rzut w meczu oddał Wiertlorz Adam. Po tym meczu można było zobaczyć, która z owych drużyn walczy o awans, a której jeszcze trochę brakuje do tego by włączyć się do walki o najważniejsze cele. W barwach gospodarzy pozytywnie zaprezentowali się Kempys oraz Smolin. Natomiast Niedośpiał, Kicki i Bushkov byli wyróżniającymi się postaciami w swoim teamie.

Zabrzanie po tym meczu pokazali, że pewnym krokiem zmierzają do Superligi. Nawet Derby Śląska, które zazwyczaj były zaciętymi spotkaniami, w sobotnim spotkaniu nie przyniosło zbyt wielu zwrotów akcji. Zabrzanie od początku do końca kontrowali przebieg pojedynku i nawet wielokrotna gra w osłabieniu nie dała się w znaki. Przed szczypiornistami NMC Powenu Zabrzu ciężki tydzień, po pokonaniu GKSu Olimpii, we własnej hali rozegrają mecz Pucharu Polski z Wisłą Płock, natomiast w przyszłą sobotę zostaną rozegrane kolejne derby Górnego Śląska z SPRem Grunwaldem Ruda Śląska.

GKS Olimpia Piekary Śląskie - NMC Powen Zabrze 23:30

Olimpia Piekary Śląskie: Szenkel, Kowalczyk- Ogórek 1, Biernacki 2, Smolin 6, Wiertelorz 1, Chojniak 3, Piec 1, Więckowski, Pakuła 2, Jerchel, Rosół, Tatz 1, Kempys 6.

Trener: Ryszard Jarząbek

NMC Powen Zabrze: Kicki, Winkler – Mogielnicki 3, Niedośpiał 4, Szolc 3, Stodtko 4, Kulak 4, Kryszeń, Bushkov 6, Kowalski 3, Kandora 2, Droździk, Biłko 1.

Trener: Krzysztof Przybylski

Kary:

Olimpia Piekary Śląskie: 6 minut

NMC Powen Zabrze: 16 minut

Widzów: 250.

Komentarze (0)