Dobra passa Azotów trwa dalej - relacja z meczu Azoty Puławy - Reflex Miedź Legnica

Azoty Puławy w końcu odbiły się od dna. Podopieczni Bogdana Kowalczyka pokonali we własnej hali Miedź Legnica 24:21. Odnieśli tym samym swoje trzecie z rzędu zwycięstwo i powoli opuszczają dolną część tabeli PGNiG Superligi. Kluczem do zwycięstwa okazała się twarda obrona i zimna krew w końcówce spotkania.

Azoty przystąpiły do meczu osłabione brakiem Pawła Sieczki. Jednak dwa wcześniejsze zwycięstwa uskrzydliły zawodników z Puław. Mecz rozpoczął się od dobrej interwencji Macieja Stęczniewskiego. Jak później się okazało był to kolejny mecz, w którym dzięki swojej skuteczności stał się bohaterem. Wynik spotkania otworzył w 3. minucie Michał Szyba. W 8 minucie było już 3:1 dla gospodarzy po kontrze wykorzystanej przez Wojciecha Zydronia efektowną wkrętką. Wtedy nastąpił pierwszy przestój Azotów a do remisu doprowadził lewy rozgrywający Miedzi - Bogumił Buchwald, który jeszcze nie tak dawno reprezentował Azoty. Od tego momentu rozpoczęła się gra bramka za bramkę. W 16. minucie bardzo dobrze zachował się bramkarz gości - Artur Banisz, broniąc najpierw strzał Dmytro Zinchuka, a następnie dobitkę Artura Witkowskiego. Nerwy i twarda gra w obronie spowodowały, że para sędziowska Leszczyński i Strzelczyk często musiała odsyłać zawodników obu drużyn na ławkę na dwuminutowe kary. W 22. minucie po akcji Grzegorza Gowina z Mateuszem Kusem rzut karny wykorzystał Wojciech Zydroń. Chwilę później dobrze interweniował Stęczniewski a kolejny rzut karny znowu zamienił na bramkę najlepszy strzelec ekstraklasy. Pięć minut przed końcem pierwszej połowy spotkania Azoty prowadziły nawet pięcioma bramkami lecz wtedy przydarzyło się kolejne rozkojarzenie zawodników Bogdana Kowalczyka. Nieporadność w ataku i pudła Michała Szyby pozwoliły Miedzi zdobyć trzy bramki. Wynik pierwszej części gry ustalił Piotr Swat pewnie wykorzystując rzut karny.

Druga odsłona meczu rozpoczęła się od dobrych interwencji bramkarzy. W 33. minucie na parkiecie pojawił się wracający po kontuzji Remigiusz Lasoń, jednak w jego poczynaniach widać było brak ogrania i pewności siebie co skutkowała stratami piłek. Miedzi udało się znowu doprowadzić do remisu kiedy Piotr Będzikowski – trener Legnicy szalał przy linii bocznej boiska ciągle pokrzykując na swoich zawodników przez co musiał interweniować delegat związku. W 38. minucie bramkę prawie z zerowego kąta zdobył Zydroń jednak przy tej sytuacji odniósł kontuzję kolana, a na jego miejscu na boisku pojawił się Maciej Sieczkowski. Długo jednak nie udało mu się na nim pobyć bo po nie wykorzystanej sytuacji i dwóch dwuminutowych karach już nie pokazał się kibicom. Co jakiś czas Stęczniewskiego pokonywał rzutami z 9 metra Grzegorz Garbacz oraz Paweł Piwko po akcjach ze skrzydła. W 55 minucie na tablicy widniał remis 19:19, jednak wtedy rozpoczął się festiwal strzelecki Azotów a przede wszystkim Artura Witkowskiego, który zastąpił Zydronia na pozycji skrzydłowego. Trzy bramki Witkowskiego i dwie Zinchuka w końcówce pozwoliły puławianom zdobyć w tym pojedynku dwa punkty. Przez cały mecz między słupkami cudów dokonywał Maciej Stęczniewski. Wynik spotkania ustalił wykorzystując karnego Piotr Swat.

Azoty Puławy - Reflex Miedź Legnica 24:21 (10:8)

Azoty: Stęczniewski - Zydroń 8, Witkowski 4, Zinczuk 4, Gowin 2, Płaczkowski 2, Szyba 2, Kus 1, Afanasjev 1, Sieczkowski, Pomiankiewicz, Lasoń

Miedź: Kryński, Banisz - Swat 4, Buchwald 4, Piwko 4, Boneczko 3, Skrabania 2, Garbacz 2, Szabat 1, Brygier 1, Paluch, Fabiszewski

Przebieg: 1:0, 1:1, 2:1, 3:1, 3:2, 3:3, 4:3, 5:3, 5:4, 5:5, 6:5, 7:5, 8:5, 9:5, 10:5, 10:6, 10:6, 10:7, 10:8, 11:8, 11:9, 11:10, 12:10, 12:11, 12:12, 13:12, 14:12, 14:13, 15:13, 15:14, 15:15, 15:16, 16:16, 17:16, 17:17, 17:18, 18:18, 18:19, 19:19, 20:19, 21:19, 21:20, 22:20, 23:20, 24:20, 24:21

Widzów: 600

Komentarze (0)