W Tczewie nie liczono na zwycięstwo, wszyscy w tym mieście maja świadomość potencjału drużyny i znają swoje miejsce w szyku, ale po nie najgorszym meczu przeciwko SPR Lublin liczono na ciekawe, wyrównane widowisko i walkę do ostatniego gwizdka. Ale to, co zaprezentowały tczewskie zawodniczki przed własna publicznością było żenujące i było anty promocją piłki ręcznej wśród lokalnej społeczności.
Vistal wystąpił bez reprezentacyjnej bramkarki Małgorzaty Sadowskiej i w bramce rozpoczęła zazwyczaj rezerwowa Dominika Brzezińska, która do momentu kontuzji, którą odniosła w połowie pierwszej części meczu spisywała się rewelacyjnie. Mecz zaczął się od prowadzenia gości 3:0 po dwóch bramkach Kulwińskiej oraz jednej Szwed. W kolejnych akcjach nadal bramki zdobywał tylko Vistal i już w 7 minucie trener gospodyń Robert Karnowski poprosił o czas. Przerwa na niewiele się zdała, gdyż po kolejnych bramkach Sulżyckiej i Duran w 10 minucie Sambor przegrywał 2:10. W dalszej części meczu trwała dalsza dominacja brązowych medalistek minionego sezonu, a jedyną, która w tczewskiej ekipie momentami radziła sobie w ataku była Justyna Belter. Jednak pojedyncze, indywidualne akcje tczewianek nie mogły się przeciwstawić świetnie i co najważniejsze zespołowo grającemu zespołowi z Gdyni, który sukcesywnie powiększał przewagę i na przerwę zszedł prowadząc 21:8.
Druga połowa była jeszcze słabsza w wykonaniu Sambora. Mnożące się błędy podania, chwytu, brak skuteczności oraz bierna postawa w defensywie to te atrybuty, które cechowały tczewianki w tej części meczu. Przez całe drugie 30 minut tczewianki zdobyły zaledwie 6 bramek tracąc 21! Zespół Roberta Karnowskiego nie miał pomysłu na grę w ataku, część zawodniczek wyglądała jak by pierwszy raz miała styczność z tą dyscyplina sportu, a brak zaangażowania w ataku i determinacji w grze obronnej była tak zauważalna, że niektóre zawodniczki powinny się zastanowić czy jeszcze zależy im na dobru zespołu i czy mają jeszcze chęć do walki o utrzymanie drużyny w PGNiG Superlidze.
Dla Vistalu druga połowa byłą typowo rekreacyjna. Na parkiecie pojawiły się wszystkie zawodniczki, które rzadko maja szansę na tak dużą ilość minut spędzonych na parkiecie. Większość bramek Gdynianki zdobywały po kontratakach w których brylowała Koniuszaniec i Lipska. Mecz zakończył się pogromem tczewskiego beniaminka 14:42. Jeżeli w drużynie Latochy Sambor Tczew nie nastąpi poważny wstrząs i reanimacja, to nie uda się uratować Superligi w Tczewie, a co więcej drużyna może mieć problemy z odniesieniem choćby jednego zwycięstwa.
Latocha Sambor Tczew: Piotrowska, Rostankowska, Belter 3, Wasilewska 3, Krajewska 2, Czarnecka 2, Wiśniewska 1, Marcińska 1, Sabajtis 1, Zagrodzka 1, Jakubowska, Waldowska, Szlija J., Sobieraj
Kary: 8 min.
Vistal Łączpol Gdynia: Mikszto, Brzezińska, Białek 6, Kulwińska 6, Koniuszaniec 5, Szwed 5, Głowińska 4, Jędrzejczyk 4, Lipska 4, Duran 3, Sulżycka 2, Kobzar 2, Andrzejewska 1, Dinis Vartic
Kary: 2min.
Sędziowie: Dąbrowski, Kołodziej (obaj Kielce)
Widzów: ok. 400