Wojciech Zydroń: Niedługo wejdę w odpowiedni rytm

Po dramatycznym meczu Azoty Puławy zremisowały we własnej hali z Zagłębiem Lubin. Jednym z bohaterów meczu był Wojciech Zydroń, który rzucił Miedziowym aż 14 bramek.

- Remis to sprawiedliwy wynik - nie kryje w rozmowie ze SportoweFakty.pl skrzydłowy Azotów. - Zarówno jedna, jak i druga drużyna mogły to spotkanie wygrać, popełniły jednak mnóstwo błędów - tłumaczy Zydroń. W ostatnich minutach po obu stronach mnożyły się straty i niecelne rzuty. Kilkanaście sekund przed końcem meczu karnego na bramkę zamienił Piotr Obrusiewicz i goście nawet prowadzili, ostatnie słowo należało jednak do Grzegorza Gowina.

- Miejsce w tabeli pokazuje, że poziom obu drużyn jest podobny - przyznaje Zydroń. Świadczy o tym też najnowsza historia starć obu ekip. W poprzednim sezonie trzy razy wygrali puławianie (24:23, 39:37, 30:26), raz Zagłębie (38:37), padł też jeden remis (27:27). - Przed meczem mieliśmy po tyle samo punktów, nic się więc nie zmieniło. Nie bez kozery w poprzednim sezonie walczyliśmy z Zagłębiem w play-off - ciągnie Zydroń.

Najlepszy strzelec Azotów do spotkania z lubinianami przystąpił z marszu, bez treningu. Problemy zdrowotne sprawiły, że przez tydzień nie uczestniczył w zajęciach, opuścił też spotkania z Vive i MMTS-em. - W końcówce brakowało mi sił - przyznaje. - Nie rzuciłem dwóch kontr, praktycznie nie widziałem jednak bramkarza. Później było trochę przerwy, jakieś dwie minuty, więc złapałem oddech. Odczuwam trochę brak grania, ale spokojnie - niedługo wejdę w odpowiedni rytm.

Już w najbliższą sobotę Azoty zadebiutują w europejskich rywalach. Pierwszym rywalem czwartego zespołu ubiegłego sezonu polskiej ekstraklasy będzie macedoński VV Tikvesh. - Jak na razie - jako zawodnicy - o rywalu nic nie wiemy - przyznaje z rozbrajającą szczerością Zydroń. - Za chwilę zaczynamy jednak operację Macedonia i mam nadzieję, że władze klubu zgromadziły odpowiednie materiały, by podejrzeć grę rywala, przeanalizować ją i ładnie się pokazać w tych pucharach.

Komentarze (0)