Michał Jurecki: Zaciskamy zęby i walczymy

W sobotę, na spotkanie piątej kolejki Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych z mistrzem Polski przyjeżdża słynna FC Barcelona. Rozgrywający Vive Targów Michał Jurecki wierzy, że jego drużyna może sprawić niespodziankę.

Mateusz Kołodziej
Mateusz Kołodziej

Kielczanie do spotkania z tym znakomitym rywalem przystępują podbudowani ostatnim pewnym zwycięstwem z płocką Wisłą. I mimo że odwieczny rywal kielczan to nie ta sama klasa, co Katalończycy, wszyscy w kieleckim zespole liczą na dobrą postawę. - W Płocku zagraliśmy najlepsze spotkanie w tym sezonie. Chciałbym, żebyśmy przeciwko Barcelonie byli równie konsekwentni - mówi rozgrywający kieleckiego zespołu, Michał Jurecki.

Jak na razie mistrzowie Polski nie mogą być zadowoleni ze swoich występów w Champions League. Zespół Bogdana Wenty ma na koncie zaledwie jeden punkt i zajmuje w grupie A tych rozgrywek ostatnie miejsce. Hiszpanie także nie radzą sobie tak, jakby sobie tego życzyli (tylko trzy punkty i czwarta lokata w tabeli). Kolejna strata punktów w Kielcach może oznaczać dla siedmiokrotnego zdobywcy Ligi Mistrzów poważne kłopoty. - Jeśli wygramy, sytuacja w grupie będzie jeszcze ciekawsza. W zasadzie te dwa punkty są nam bardzo potrzebne, bo wtedy nadal będziemy liczyli się w walce o awans do kolejnej rundy - dodaje Jurecki.

Przypomnijmy, że w sierpniu obydwa zespoły spotkały się w Kielcach na towarzyskim dwumeczu. Spotkania wygrali Katalończycy, ale mistrzowie Polski pozostawili po sobie dobre wrażenie. - Nie jesteśmy na straconej pozycji. W sierpniu graliśmy z nimi sparingi i źle w nich wcale nie wypadliśmy. W tej grupie dużo może się jeszcze zmienić. Teraz żałujemy porażek z pierwszych kolejek Ligi Mistrzów. Szczególnie tej z Chambery, ale zaciskamy zęby i walczymy do samego końca o jak najlepsze miejsce w grupie. Skoro Chambery potrafiło wygrać z Barceloną, to my też możemy. Myślę, że mecze z takimi mocarzami dobrze na nas wpływają. Każdy pamięta chyba spotkanie z Rhein Neckar Lowen. Wtedy tez skazywani byliśmy na pożarcie, a o mały włos nie zdobyliśmy dwóch punktów - kończy popularny "Dzidziuś".

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×