Wystarczyło siedem minut - relacja z meczu AZS AWF Gorzów Wlkp. - BRW Stal Mielec

Przed sezonem Stal Mielec jako beniaminek PGNiG Superligi wskazywany był jako murowany kandydat do spadku. Już pierwsze mecze pokazały, że mielczanie nie będą chłopcem do bicia. Swoją wysoką dyspozycję pokazali w Gorzowie Wielkopolskim.

Piotr Wiszniewski
Piotr Wiszniewski

Sobotni mecz dobrze rozpoczęli gospodarze, którzy po trafieniu obrotowego Krzysztofa Misiaczyka prowadzili 2:0. Kilka minut później po bramce jednego z najskuteczniejszych zawodników AZS-u, Włodimira Huziejewa na tablicy świetlnej widniał wynik 4:3. Jak się później okazało było to ostatnie prowadzenie gorzowian w spotkaniu. Minutę później mielczanie wyprowadzili dwie szybkie kontry, a za sprawą Pawła Wilka prowadzili 4:5. W 10 minucie gry efektownym rzutem po wybiciu z dwóch nóg popisał się Paweł Albin, a jego drużyna wygrywała już 5:8. Trener Dariusz Molski nie czekał długo i poprosił o czas dla swojej drużyny. Podziałał on mobilizująco na gorzowskich piłkarzy, którzy zdołali odrobić dwie bramki.

Gospodarze mogli pójść za ciosem doprowadzając do wyrównania, a nawet wychodząc na prowadzenie, jednak przeszkodził im w tym świetnie dysponowany tego dnia Adam Wolański. Mielecki golkiper wybronił m.in. dwa rzuty karne, a także popisał się kilkoma dobrymi interwencjami. W tym czasie jego koledzy ponownie wypracowali trzy bramki przewagi. Gorzowianie równorzędną walkę z rywalem nawiązali dopiero w tedy, gdy ten grał w osłabieniu. Po bramce ze skrzydła Jakuba Tomczaka gospodarze przegrywali 11:12, a następnie 13:14. Na minutę przed końcem to gorzowianie grali w osłabienu, gdy na ławkę kar powędrował Tomasz Jagła. Goście skrupulatnie wykorzystali swoją szansę i jeszcze przed przerwą ponownie odskoczyli na trzy bramki. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 14:17.

Tuż po przerwie rozpoczął się dramat gospodarzy. - Początek drugiej połowy trzeba nazwać po imieniu. Fatalny to chyba zbyt łagodne określenie. Dramat, żenada, kompromitacja można wybierać. Określeń jest wiele - mówił po meczu Jagła. Gorzowianie zagrali katastrofalnie. Proste błędy, rzuty z nieprzygotowanej pozycji, przestrzelony karny wymieniać można by długo. Taka gra była przysłowiową wodą na młyn dla gości, którzy skrupulatnie powiększali swoją przewagę. W kilka minut zdobyli siedem bramek z rzędu nie tracąc żadnej. Co ciekawe przez pewien okres czasu sami grali w osłabieniu, lecz w niczym nie przeszkadzało im to w zdobywaniu kolejnych goli.

W 39 minucie po trafieniu Marka Szpery było już 15:25. Nawet przerwa na żądanie w niczym nie pomogła gorzowskim akademikom. Podopiecznym trenera Ruszarda Skutnika wychodziło praktycznie wszystko. Zaczynając od rzutów ze skrzydła, po bramki z drugiej linii, a kończąc na szybkich kontratakach. Po takim właśnie zagraniu w 47 minucie Michał Chodara zdobył 31 bramkę dla swojego zespołu, a Stal prowadziła już różnicą 14 trafień! Ostatecznie gospodarzom udało się zmniejszyć rozmiary porażki. Mielczanie pewni zwycięstwa nie mieli zamiaru marnować sił i kilkukrotnie odpuścili w defensywie. Ostatecznie AZS AWF Gorzów Wlkp. przegrał ze Stalą Mielec 27:36.

AZS AWF Gorzów Wlkp. - BRW Stal Mielec 27:36 (14:17)

AZS AWF Gorzów Wlkp.: Wsilek, Zwiers - Huziejew 5, Fogler 5, Misiaczyk 4, Kliszczyk 3, Tomczak 3, Bosy 3, Śramkiewicz 1, Gumiński 1, Stupiński 1, Jagła 1.
Kary: 5 x 2 minuty.

BRW Stal Mielec: Lipka, Wolański - Babicz 6, Szpera 6, Albin 6, Sobut 5, Chodara 4, Basiak 3, Kubisztal 3, Wilk 3.
Kary: 5 x 2 minuty.

Sędziowie: Krzysztof Musiał (Ozimek) i Andrzej Szynklarz (Opole).

Widzów: 500.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×