Pierwsze minuty dość niespodziewanie należały do gości, którzy wykorzystali rozkojarzenie Inżynierów i objęli prowadzenie 3:1. Rozdrażnieni gospodarze odpowiedzieli jednak błyskawicznie i już kilka chwil później na tablicy świetlnej pojawił się wynik... 7:3. Zespół Robaka grał elegancko i z pasją, imponowała przede wszystkim organizacja szybkiego ataku i akcjami kombinacyjnymi, które kończyły się dograniem na koło do Tomasza Kasprzaka. Znów fatalnie prezentowała się jednak stołeczna defensywa, w którą przyjezdni wjeżdżali się jak w masło.
Wybitne zawody w zespole z Bydgoszczy zaliczył Maciej Wojciechowski, który co chwila bombardował warszawską bramkę. W sumie na listę strzelców wpisał się aż 10 razy, do spółki ze defensywą miejscowych ratując UKW przed druzgocącą klęską. Do przerwy gospodarze prowadzili różnicą 3 trafień i dystans ten byli w stanie utrzymać przez całą drugą połowę. Z minuty na minutę jakość gry po obu stronach spadała jednak w tempie szokującym, mnożyły się niecelne rzuty i niewytłumaczalne straty.
Gospodarze robili wszystko, by bohaterem dnia przy Piaseczyńskiej został Maciej Pieńczewskiego. Bramkarz UKW odbił kilkanaście piłek, raz po raz wygrywając pojedynki sam na sam ze szczypiornistami Politechniki. Czterokrotnie na Pieńczewskiego nadziewał się Kasprzak, bez skutku sposobu na 21-letniego bramkarza szukali także Tomasz Bulej i Mateusz Zasikowski. Na ich szczęście przyjezdni nie potrafili wykorzystać tej niemocy, a po przerwie w bramce PW udany występ zaliczył Jakub Czarnecki (40-procentowa skuteczność).
AZS PW Warszawa - AZS UKW Bydgoszcz 33:29 (18:15)
AZS PW: Szałkucki, Czarnecki, Bulej 5, Krawczyk, Kasprzak 4, Prokop 4, Zasikowski 1, Lisicki 7, Kwiatkowski 2, Korus 2, Kolczyński 3, Pietrzak 5.
Najwięcej dla UKW: Wojciechowski 10, Burliński, Hanis - po 4