Tomasz Matulski: Azoty niczym nas nie zaskoczyły

Piotrkowianin po słabym meczu przegrał w Puławach i wciąż zamyka ligową tabelę. Swoje pierwsze niepowodzenie w trenerskiej przygodzie odnotował tym samym bramkarz czerwono-żółto-czarnych, Tomasz Matulski.

Doświadczony golkiper grającym szkoleniowcem Piotrkowianina został przed dwoma tygodniami, gdy okazało się, że do Legnicy wrócić będzie musiał Edward Strząbała. W trenerskim debiucie 35-letni zawodnik - do spółki ze Sławomirem Kamińskim - poprowadził ligowego outsidera do sensacyjnego zwycięstwa w meczu z MMTS-em Kwidzyn. Dla Piotrkowianina była to druga wygrana tej jesieni, wcześniej na własnym parkiecie zdołał on bowiem pokonać Azoty. W sobotę czwarty zespół ubiegłego sezonu ekstraklasy za wrześniową porażkę wziął jednak srogi odwet.

- Nie zrealizowaliśmy tego, co sobie założyliśmy przed meczem - tłumaczy w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Matulski. - O ile zespół Azotów w ataku nas niczym nie zaskoczył, o tyle my nie robiliśmy z przodu tego, co zostało wcześniej nakreślone - przyznaje. Piotrkowianin przegrał 21:27, choć Matulski robił wszystko, by zespół odpowiednio ustawić i zmotywować. Często wędrował do linii środkowej, by przekazać zawodnikom cenne wskazówki. - Takie jest moje zadanie. Trochę inaczej patrzy się z wysokości bramki, a trochę inaczej z boku na to, co grają moi koledzy - wyjaśnia.

Gracze z Piotrkowa Trybunalskiego mieli w sobotę ogromne problemy ze skutecznością, Maciej Stęczniewski odbił aż 19 piłek. - Nie potrafiliśmy wykorzystać wypracowanych sytuacji - narzeka Matulski. - Maciek bronił znakomicie, ale przy całym szacunku dla jego umiejętności, sytuacje sam na sam powinniśmy wykorzystywać. Niewykorzystany rzut karny, kilka pudeł w szybkim ataku... Stąd wzięła się kilkubramkowa przewaga rywali. Azoty lepiej zagrały w obronie. Głupio zgubione piłki i niewykorzystane sytuacje to jednak główne przyczyny porażki.

W puławskim zespole słabsze zawody rozegrał Wojciech Zydroń, rywali zaskoczył jednak znakomicie tego dnia dysponowany Dmitrij Afanasjev. - Wojtka mieliśmy dobrze rozpracowanego, nie nastawialiśmy się jednak na niego w jakiś szczególny sposób - zapewnia Matulski. - To, że rzucił dzisiaj mało bramek, nie zmienia faktu, że moim zdaniem jest najlepszym lewoskrzydłowym w Polsce. Nie potrafiliśmy zatrzymać Zinczuka, Afansjev też rzucił więcej niż przewidywaliśmy. Taki jest sport. Musieliśmy zaryzykować, zrobiło się więcej miejsca po prawej stronie i chwała Dmitrowi, że potrafił to wykorzystać.

Komentarze (0)