Zawodniczki SPR-u Lublin, nie mogąc wyegzekwować należnego im wynagrodzenia, postawiły władzom klubu ultimatum, które upływa 17 grudnia. Jeśli do tego czasu nie wydarzy się nic przełomowego, będą mogły rozwiązać swoje kontrakty i szukać nowych pracodawców. Choć przysłowie mówi, że nadzieja umiera ostatnia, to już nikt w drużynie nie łudzi się, że najbardziej prawdopodobny jest w tej chwili "najczarniejszy" scenariusz. W tej sytuacji ciężko będzie mistrzyniom Polski znaleźć odpowiednią motywację na środowe spotkanie z KSS-em Kielce. - Postaramy się zagrać jak najlepiej, choć wiadomo, że w takiej atmosferze ciężko o dobrą postawę. Ja mogę tylko prosić moje podopieczne, aby zgodziły się zagrać w środę. Później wszyscy możemy pakować się - mówi zrezygnowany trener Grzegorz Gościński w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim.
Złudzeń co do losów lubelskiego klubu nie mają również same zawodniczki, choć jeszcze na wtorek zaplanowano tzw. rozmowy ostatniej szansy z prezydentem Lublina, Krzysztofem Żukiem. - Skoro od pół roku w naszej kwestii nic się nie ruszyło, to nie wierzę, że jedno spotkanie sprawi, że SPR zostanie uratowany - mówi Małgorzata Majerek.
Los 15-krotnych mistrzyń Polski powinien się rozstrzygnąć w ciągu najbliższych kilku dni.