- Na pewno nie chcieli zdradzić wszystkiego, co przygotowują na mundial - nie ma wątpliwości kołowy reprezentacji Polski, Daniel Żółtak. - Obie drużyny są w pewnym momencie okresu przygotowawczego i zarówno my, jak i Słowacy jesteśmy trochę zmęczeni - tłumaczy. - Rywale nie zagrali pełnym składem, zabrakło im dwóch ważnych, podstawowych zawodników, trudno więc wydawać na ich temat jakąkolwiek ocenę - mówi z kolei bramkarz, Sławomir Szmal.
O osłabieniach w słowackich szeregach wspomina także selekcjoner, Bogdan Wenta. - Musimy zapomnieć o tym wyniku, by ten mecz nie budował nam fałszywego obrazu przeciwnika - tłumaczy. Żółtak z kolei zaznacza, że niezależnie od składu przeciwnika, istotna jest przewaga psychologiczna, jaką dzięki wygranej zyskali biało-czerwoni. -Dobrze jest rywala postraszyć - uśmiecha się. - Mam nadzieję, że podobnie będzie wyglądało spotkanie, gdy zmierzymy się z nimi w Szwecji. Ten mecz przeszedł już jednak do historii i musimy się koncentrować na następnych konfrontacjach - dodaje.
Mówiliśmy sobie przed meczem, że musimy zagrać twardo, by rywale nabrali do nas respektu - tłumaczy z kolei Szmal. - Ze względu na to, że zmierzymy się z nimi ponownie za tydzień, takie mecze są bardzo niewygodne - przyznaje. - Wynik generalnie mnie zaskoczył, na pewni nie liczyłem na tak wysoką wygraną, bo zawsze mieliśmy z nimi problemy. Dzisiaj jednak przede wszystkim znakomicie spisaliśmy się w obronie, nasza defensywa była konsekwentna i zdyscyplinowana.
Słowacja jawi się jako najsłabszy zespół, który zawitał w tym roku do Gdyni - Rywal był słabszy, ale na pewno nikt go nie lekceważył, bo z tego co wiem, Polacy zawsze mieli spore problemy z pokonaniem tego zespołu. Wiedzieliśmy, że mogą być tutaj bardzo groźni - zaznacza Żółtak. Teraz przed zespołem Bogdana Wenty starcia z Czechami i Słowacją, którzy jawią się jako rywale ze znacznie wyższej półki. W czwartek Madziary z bezpośredniego starcia tych ekip wyszli zwycięsko. - Mają bardzo mocną - przyznaje skrzydłowy, Bartłomiej Tomczak. - Myślę, że to oni będą dla nas najgroźniejsi.