Sam Antl nie wystarczył - relacja z meczu Węgry - Słowacja

Reprezentacja Węgier pewnie pokonała Słowację w pierwszym meczu drugiego dnia turnieju noworocznego w Gdyni. Mimo porażki swojego zespołu, mecz do udanych może zaliczyć Radoslav Antl, zdobywca 11 bramek.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Spotkanie, w którym na bramce słowackiej nie zagrał pierwszy bramkarz tej reprezentacji - Richard Strochl, a w zamian zagrał Teodor Paul, rozpoczęło się bardzo niemrawo i na pierwszą bramkę trzeba było czekać do trzeciej minuty. Z biegiem czasu przewagę zaczął budować zespół węgierski, w którym skuteczny od pierwszych minut był Ferenc Ilyes, po którego bramce w 11 minucie było już 6:3 dla Madziarów. Później jednak Węgrzy zaczęli łapać kary, co skrzętnie wykorzystali czwartkowi rywale reprezentacji Polski. Zdobyli oni cztery bramki z rzędu, dzięki czemu po trafieniu Andreja Petro był remis 8:8. Spotkanie trochę się ożywiło, a oba zespoły grały bardzo twardo. Efektem tego była na przykład... rozdarta koszulka Ilyesa.

Gdy wydawało się, że Węgrzy spokojnie wygrają pierwszą połowę spotkania, gdyż po dwóch bramkach Tamasa Ivancsika było już 15:11, do odrabiania strat wzięli się Słowacy, a szczególnie zdobywca trzech bramek w ostatnich trzech minutach spotkania, a jedenastu w całym meczu - Radoslav Antl. efektem tego było dojście rywali na 16:15 po bramce Antla w 28 minucie spotkania. W ostatniej sekundzie meczu bramkę zdobył jednak Maros Balaz i ta część spotkania zakończyła się wynikiem 17:15 dla Węgier.

Na początku drugiej połowy doszło do drobnej... bójki między zawodnikami obu zespołów. Najostrzej atakował Ilyas, który podobnie jak Michal Kopco ze Słowacji, został ukarany czerwoną kartką. Mimo straty jednego z najaktywniejszych zawodników na boisku, zawodnicy z Węgier systematycznie powiększali swoją przewagę i po bramce Szabolcsa Zubaia w 46 minucie prowadzili już 28:20 pokazując, że będą bardzo trudnym rywalem dla reprezentacji Polski w ostatnim meczu rozgrywanego w Gdyni turnieju. Do końca spotkania Słowacy nie zdołali przejąć inicjatywy i ostatecznie Węgrzy wygrali 32:27. - Był to wyrównany mecz, szczególnie w pierwszej połowie, kiedy oba zespoły grały bardzo szybko, na olbrzymiej motywacji. Nasz sukces polegał właśnie przede wszystkim na utrzymaniu wysokiego poziomu motywacji. Wszyscy zawodnicy słowackiej drużyny są bardzo mocni, ale najlepszy był Radoslav Antl, który gra w węgierskiej lidze. Ogólnie na Słowacji gra wielu Węgrów, a na Węgrzech wielu Słowaków, dlatego znamy się bardzo dobrze - powiedział po meczu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Balazs Nemcsik, sekretarz generalny Węgierskiego Związku Piłki Ręcznej.

Węgry - Słowacja 32:27 (17:15)

Węgry: Liszkai, Mikler - Toro 7 (2 min) Katzirz 4 (2 min), Ilyes 4 (4 min + cz.k.), Ivancsik 4 (2 min), Lekai 4, Zubai 3, Schuch 3, Mocsai 1, Csaszar 1, Nagy 1 (2 min), Harsanyi

Słowacja: Paul - Antl 11, Kukucka 3, T.Stranovsky 3, Valo 3, Niznan 1, Urban 1, Mazak 1, Tumidalsky 1 (2 min), Petro 1 (2 min), Kopco 1 (2 min + cz.k.), Balaz 1 Tarhai, Sulc.

Kary: Węgry - 12 min, Słowacja - 10 min.

Sędziowie: Marek Baranowski, Bogdan Lemanowicz (Polska).

Przebieg meczu:

I połowa: 1:0, 1:1, 2:1, 3:1, 3:2, 3:3, 4:3, 5:3, 6:3, 6:4, 7:4, 8:4, 8:5, 8:6, 8:7, 8:8, 9:8, 10:8, 11:8, 11:9, 12:9, 112:10, 13:10, 13:11, 14:11, 15:11, 15:12, 15:13, 16:13, 16:14, 16:15, 17:15.

II połowa: 17:16, 18:16, 19:16, 20:16, 21:16, 22:16, 22:17, 23:17, 24:18, 24:19, 25:19, 25:20, 26:20, 27:20, 28:20, 28:21, 28:22, 29:22, 29:23, 29:24, 30:24, 30:25, 30:26, 31:26, 31:27, 32:27.

Widzów: 1000.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×