Dla gospodarzy XXII mistrzostw świata, mecz ze Słowacją miał być pierwszym poważnym sprawdzianem formy. Szwedzi przed tym spotkaniem mieli więcej czasu na odpoczynek od Słowaków, którzy jeszcze w piątek stoczyli prawdziwy bój z reprezentacją Polski. Kibice naszych południowych sąsiadów najbardziej mogli się więc obawiać o kondycję swoich ulubieńców.
Początek meczu bardzo szybko rozwiał jednak wszelkie obawy o dyspozycję Słowaków. Podopieczni Zoltana Heistera rozpoczęli bardzo odważnie i już po 4 minutach prowadzili 3:1. Świetne zawody w bramce Słowacji rozgrywał Richard Stochl, który w na początku meczu wybronił dwie sytuacje sam na sam. Szwedzi, wspierani przez około 10,5 tys. kibiców, nie pozwolili jednak rywalom uzyskać zbyt wysokiej przewagi. W kolejnych minutach efekty zaczęła przynosić bardzo agresywna obrona gospodarzy. W 7 minucie, 2-minutowym wykluczeniem ukarany został Tobias Karlsson. Grając w osłabieniu Szwedzi zdołali najpierw doprowadzić do remisu, a chwilę później Jonas Larholm wyprowadził reprezentację "Trzech koron" na pierwsze prowadzenie (6:5). W kolejnych minutach na parkiecie hali Scandinavium, kibice obserwowali niezwykle wyrównane zawody. Słowacy nie dawali jednak za wygraną. W defensywie podopieczni Zoltana Heistera skutecznie utrudniali pracę szwedzkim rozgrywającym. W efekcie w 16 minucie, po trafieniu Ladislava Tarhaia, zdołali ponownie odzyskać prowadzenie (9:8). W końcówce pierwszej połowy prawdziwy popis umiejętności zaprezentował bramkarz gospodarzy Johan Sjostrand, który dokonywał prawdziwych cudów i niemal zamurował szwedzką bramkę. Ostatecznie niezwykle wyrównana pierwsza połowa zakończyła się skromnym, jednobramkowym zwycięstwem Szwedów (15:14).
Od początku drugiej połowy gospodarze przypuścili prawdziwy szturm na bramkę Słowaków, którzy zaczęli popełniać proste błędy w ataku i oddawać rywalom piłkę niemal "za darmo". Szwedzi tymczasem rozkręcali się z minuty na minutę. Zadanie ułatwiał im fenomenalny Johan Sjostrand, którego skuteczne interwencje umożliwiały wyprowadzanie szybkich kontrataków. W 37 minucie Szwedzi prowadzili już 22:16. W tym momencie o czas poprosił trener Słowaków Zoltan Heister. Przerwa niewiele jednak pomogła i po wznowieniu gospodarze kontynuowali swoje natarcie. Słowacy byli zupełnie bezradni w ataku, nie potrafili przebić się przez "szwedzki mur". Niewiele pomogło nawet podwójne osłabienie rywali, kiedy na ławkę kar niemal w tym samym czasie odesłani zostali Oscar Carlem i Jonas Larholm. Szwedzi wygrali drugą połowę w stosunku 22:8!, a całe spotkanie 38:22.
O zwycięstwie gospodarzy zdecydowała przede wszystkim znakomita gra w defensywie, w czym największy udział miał znakomity Johan Sjostrand, a także bardzo szybkie i pewnie wykańczane kontrataki. Szwedzi udowodnili, że są zespołem bardzo mocnym, który jeśli złapie przysłowiowy wiatr w żagle, jest niezwykle ciężki do zatrzymania.
Słowacja - Szwecja 22:38 (14:15)
Słowacja: Stochl, Paul - Kukucka 4, Sulc, Tumidalsky 1, Niznan 1, Valo 2, Kopco 2, Tarhai 3, Petro 3, Mazak, Urban 1, Stranovsky T. 2, Antil 2, Stranovsky M. 1.
Szwecja: Andersson M., Sjostrand - Gustafsson 5, Andersson K., Kallman 6, Jernemyr, Karlsson L., Lennartsson, Ekberg 8, Doder 5, Arrhenius, Larholm 4, Carlem 5, Karlsson T. 2, Petersen 1, Ekdahl Du Rietz 2.
Kary: Słowacja - 6; Szwecja - 10 minut