- Mecz mógł się podobać, był bardzo widowiskowy, prowadzony w niezwykle szybkim tempie - komentuje w rozmowie ze SportoweFakty.pl najlepszy strzelec PGNiG Superligi, Wojciech Zydroń. - Koreańczycy grali tak szybką piłkę, do której musieliśmy się dostosować. Bardzo się cieszę, że chłopcy stanęli na wysokości zadania. Jestem z nich dumny, że podjęli walkę i wygrali - nie kryje były reprezentant Polski.
Przed meczem dużo niepokoju w sercach kibiców siała perspektywa starcia biało-czerwonych z szybkimi i zwrotnymi Koreańczykami. - Obawiałem się przed meczem, ze Polacy mogą mieć problemy z nadążeniem za rywalami. Koreańczycy grali ponadto obroną 3-3, która jest dla nas bardzo niewygodna, czego dowodem była pierwsza połowa, w której rzuciliśmy bardzo mało bramek. Całe szczęście, że Sławek popisał się kilkoma interwencjami wysokiej klasy - zaznacza Zydroń.
Po przerwie Polacy nie pozostawili już jednak rywalom żadnych złudzeń. - W drugiej połowie Koreańczycy zaczęli tracić siły i pomysły na przedarcie się przez naszą defensywę, bo w obronie graliśmy rewelacyjnie. Było widać, że złapaliśmy odpowiedni rytm. Doskonale zagrał Piotr Grabarczyk, który harował na szóstym metrze. Kapitalną robotę w ataku robił Bartłomiej Jaszka, świetnie rozgrywał też Grzegorz Tkaczyk, który miał przy okazji dwa rewelacyjne przechwyty - wymienia gracz puławskich Azotów.
Na zakończenie rundy wstępnej biało-czerwoni zmierzą się ze Szwedami. Mówi się, że może to być mecz łatwiejszy od starcia z Koreańczykami czy Argentyńczykami. - Na pewno Polakom bardziej pasuje obrona płaska, jaką będą grali Szwedzi: 6-0 albo 5-1. Pod tą strefę jesteśmy zdecydowanie lepiej przygotowani, mamy więcej rozwiązań taktycznych i pod tym względem na pewno powinno być łatwiej. Nie zapominajmy jednak, że gramy z doskonale wyszkolonym zespołem, w dodatku to gospodarze - kończy Zydroń.