- Do wczorajszego meczu liczyłem, że Polska wygra swoje wszystkie dotychczasowe mecze, ale w sobotę sytuacja była nieco inna - mówi z uśmiechem duński szkoleniowiec Nafciarzy.
-Oba zespoły rozpoczęły pojedynek bardzo nerwowo, ja natomiast byłem zaskoczony, że za rozegraniach od pierwszych minut widzieliśmy Madsa Christiansena oraz Bo Spellerberga zamiast Lasse Boesena i Kaspera Sondergaarda. Obaj zawodnicy jednak szybko pojawili się na parkiecie, kiedy Polacy objęli prowadzenie 2:0. Od tego momentu moi rodacy zaczęli prezentować to, do czego przyzwyczaili nas na tym turnieju, czyli szybką grę na całej szerokości boiska. Na pochwałę zasługują tutaj Hans Lindberg oraz Toff Hansen. Polacy mieli problem ze złapaniem swojego rytmu gry i grali bardzo indywidualnie w ataku. Można to było zobaczyć, kiedy moi rodacy zmusili podopiecznych Bogdana Wenty do oddawania rzutów w krótki róg, co funkcjonowało znakomicie - podkreśla Lars Walther.
- W drugiej części gry Polacy to już inna drużyna, z agresywną obroną 6-0, która sprawiała Duńczykom wiele problemów. Uwierzyliście w siebie podczas gry w ataku, w szczególności Jurkiewicz, Zaremba oraz Tomczak zagrali na wysokim poziomie. Znakomite zawody rozegrał także Bartosz Jurecki, który przez całe 60 minut ciężko pracował na rzecz swoich kolegów. Patrząc duńskimi oczami był to dobry mecz. Moi rodacy potrzebowali meczu pod presją wyniku i Polacy zmusili ich do dużego wysiłku. To zaprocentuje w kolejnych meczach. Ja tymczasem będę trzymał kciuki za biało-czerwonych i mam nadzieję, że to wy będziecie górą w kolejnych spotkaniach - dodaje trener Wisły.
Mecz Polska - Serbia już w niedzielę o godzinie 20.15.