Robert Nowakowski dla SportoweFakty.pl: Nie można było rzucać dolnych piłek

- O wyniku spotkania zdecydowała końcówka pierwszej połowy i początek drugiej - nie ma wątpliwości nasz ekspert, były świetny reprezentacyjny skrzydłowy - Robert Nowakowski. Polacy ulegli Węgrom w piątkowym meczu o 7. miejsce na MŚ.

- Po złym początku, kiedy przegrywaliśmy 0:3, później graliśmy całkiem fajnie. Wydawało się, że ten mecz przebiega po naszej myśli. Niestety, niedopuszczalne jest to, co wydarzyło się w ostatnich minutach pierwszej połowy. Nie można stracić w trzy minuty pięciu bramek. To zdecydowało o naszej przegranej - podkreślił Robert Nowakowski.

- Jestem zdania, że nasi zawodnicy nie przeanalizowali gry węgierskiego bramkarza. Fazekas to dobry zawodnik, ale nie należało mu rzucać dolnych piłek. Proszę zauważyć, że górne rzuty wpadały do węgierskiej bramki. Tak rzucili gole Tomek Tłuczyński i Mariusz Jurkiewicz. Dolne piłki padały łupem bramkarza. Nasi zawodnicy w drugiej połowie w najważniejszych momentach rzucali niestety właśnie tam. Dobrze pobronili Sławek Szmal i młody Piotr Wyszomirski. Niestety nie mieli wystarczającego wsparcia kolegów zarówno w ataku jak i obronie. Skandaliczne jest to, co stało się w końcówce. Na takim poziomie i w takim meczu nie można tracić bramki grając w podwójnej przewadze. Przed stratą tego gola mieliśmy jeszcze cień nadziei chociażby na remis, ale ten gol Węgrów zupełnie nam podciął skrzydła - podsumował spotkanie szkoleniowiec Piotrcovii.

Komentarze (0)