Piotr Dropek dla SportoweFakty.pl: Coś się zacięło

Reprezentacja Polski na tarczy wraca ze szwedzkich mistrzostw świata. Biało-czerwoni nie zdołali wygrać z Węgrami i ich udział w igrzyskach olimpijskich stanął pod wielkim znakiem zapytania. Ostatecznie Polacy uplasowali się na ósmej pozycji.

- Zagraliśmy bardzo słabo. Jeszcze w pierwszej połowie Sławek Szmal odbił kilka piłek, obrona była aktywna, z tego poszły kontry, natomiast później coś się zacięło. Nie graliśmy ani w obronie, ani w ataku. Kontratak kompletnie nie istniał. W tym momencie Węgrzy poczuli grę, zaczęli lepiej bronić, kontrowali nasz zespół. Dobrze bronił węgierski bramkarz Fazekas. Ostatnia minuta pierwszej polowy, gdzie straciliśmy dwie bramki świadczy o naszym graniu w tym meczu. W drugiej połowie próbowaliśmy, ale na próbowaniu się skończyło. Nie mieliśmy żadnych atutów po swojej stronie. Węgrzy poczuli, że mogą wygrać i spokojnie dograli mecz do końca - stwierdził Piotr Dropek.

- Był to jeden z najsłabszych meczów Polaków na tych mistrzostwach. Był równie słaby w naszym wykonaniu jak mecz z Chorwatami, którzy nie przypominają ekipy z poprzednich mistrzostw. Widać, że z chłopaków zeszło powietrze - dodał Dropek.

Komentarze (0)