Remigiusz Lasoń: Wciąż brakuje mi treningów

W najbliższą sobotę piłkarze ręczni NMC Powen Zabrze rozegrają swój kolejny pojedynek w I lidze. W meczu 13. kolejki rywalami zabrzan będzie ekipa ChKS-u Łódź. Po ubiegłotygodniowej wygranej podopiecznych Krzysztofa Przybylskiego z wiceliderem tabeli grupy B, Gwardią Opole, wydaje się, że Ślązacy bez słowa sprzeciwu podbiją Łódź.

Sobotni rywale NMC Powen mają dotąd na koncie pięć zwycięstw, co w obliczu siedmiu porażek daje im 10 punktów. Ta suma plasuje ich na dziewiątej lokacie w tabeli grupy B. W pierwszej rundzie zabrzanie pokonali u siebie łodzian aż 34:22. Wydaje się, że nadchodzące starcie bez problemów padnie łupem Ślązaków, choć czasami łatwe w przewidywaniach mecze, są tymi najtrudniejszymi. - W naszym przypadku nie ma mowy o lekceważeniu jakiegokolwiek rywala - mówi zabrzański rozgrywający Remigiusz Lasoń - Każdy przeciwnik może czymś zaskoczyć. Ale my musimy takie mecze bezwzględnie wygrywać. Wreszcie naszym celem jest awans do PGNiG SuperLigi - dodaje.

Były rozgrywający Azotów Puławy miał już okazję wystąpić w barwach NMC Powen, w meczu z Gwardią Opole. Jak sam stwierdził, na parkiecie nie zabłysnął, choć jego debiut nie należał do najgorszych. Zawodnikowi udało się rzucić bramkę, która w protokole została jednak przypisana innemu piłkarzowi. Trafienie choć nie odnotowane w oficjalnych statystykach związkowych, zapadło w pamięć oczekujących na występ Lasonia, kibiców. - Nie pojawiłem się na parkiecie na długo. Przed meczem uczestniczyłem w zaledwie trzech treningach i w składzie znalazłem się bardziej na zasadzie "przywitania się z kibicami". Na szczęście udało mi się zdobyć bramkę. Wciąż brakuje mi treningów, ale wiem, że z tygodnia na tydzień będzie lepiej - opowiada o swoim pierwszym meczu w Zabrzu rozgrywający.

Mecz ChKS Łódź - NMC Powen Zabrze już w sobotę o godzinie 18:00.

Komentarze (0)