Bydgoski zespół cały czas boryka się z problemami finansowymi i w ostatnim czasie AZS opuściło kilku zawodników. Sobotni mecz pokazał, jaka różnica dzieli bydgoszczan i zespół ze środka tabeli I ligi.
Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia Grunwaldu, który przez pierwsze dwie minuty zdobył trzy bramki. AZS trafił do siatki rywalki dopiero po pięciu minutach gry, a prowadzenie Grunwaldu szybko wzrosło do pięciu bramek 6:1. Taka przewaga wynikała głównie ze strat piłek gospodarzy, co szczypiorniści z Wielkopolski bezlitośnie wykorzystywali. Bydgoszczanie taką postawą jakby uśpili rywali, bo stopniowo zaczęli odrabiać straty. Po bramce Tomasza Burlińskiego zespół prowadzony przez Andrzeja Kaczorowskiego przegrywał już tylko 7:10 i po kilku minutach doprowadził do remisu. Tomasz Draszkiewicz nie wykorzystał rzutu karnego i po kontrze Krzysztofa Machniewicza na tablicy wyników wyświetlał się wynik 11:11. Grunwald nie pozwolił jednak bydgoszczanom rozwinąć skrzydeł i w trzy minuty zdobył cztery bramki, wychodząc na bezpieczne prowadzenie. Poznaniacy do szatni schodzili prowadząc 16:12.
- Kiedy myśli się, że mecz jest już wygrany, wystarczy pięć minut słabszej gry albo braku szacunku dla przeciwnika i nagle okazało się, że to nie są przypadkowi chłopcy i nie patrzą, czy grają z Grunwaldem czy innym zespołem - ocenił pierwszą połowę trener Grunwaldu, Andrzej Siekierski.
Druga połowa zaczęła się lepiej dla AZS-u, który znowu rzucił się w pogoń i odrobił straty (19:20). To było jednak ostatnie słowo gospodarzy w tym spotkaniu. Grunwald po rzucie karnym Mateusza Matlacha wygrywał już 23:19 i do końca spotkania kontrolował przebieg gry. Bydgoszczan nie oszczędzał też sędziowie spotkania, którzy co chwilę odgwizdywali karę dwóch minut, a Bartoszowi Dębowskiemu pokazali czerwony kartonik. Grunwald ostatecznie wygrał 35:27 i wrócił do domu z dwoma punktami. - AZS dysponował dzisiejszą mniejszą siłą ognia, ale nieraz okazało się, że słabszy wygrywa z silniejszym. Na szczęście dzisiaj to się nie potwierdziło. Mieliśmy jednak trochę więcej atutów i przyczyniło się do nasze wygranej - podsumował całe spotkanie szkoleniowiec Grunwaldu.
- W naszej grze było widać taką nerwowość, która przychodziła falami. Trzeba być cały czas skoncentrowanym i nie może być chwili rozprężenia – powiedział po meczu trener AZS-u UKW, Andrzej Kaczorowski. - Połowa naszych strat była przez niewymuszona błędy – dodał bydgoski szkoleniowiec.
Bydgoszczanie w tabeli I ligi cały czas zajmują przedostatnie miejsce. Grunwald Poznań po tej wygranej awansował na piątą lokatę.
Metalbark AZS UKW Bydgoszcz - WKS Grunwald Poznań 27:35 (12:16)
Bramki dla AZS-u: Wiśniewski 7, Burliński i Machniewicz po 4, Serafinowicz i Wojciechowski po 3, Dębowski, Knopik i Nawrocki po 2
Bramki dla WKS-u: Martyński 8, Matlach 7, Draszkiewicz 6, Adamczak 5, Guraj 3, Wachowiak i Krystkowiak po 2, Pachulicz i Kaczmarek po 1