Gorzów nadal na dnie - relacja z meczu GSPR Gorzów Wlkp. - Zagłębie Lubin

Gorzowianie po zeszłotygodniowej wygranej z Piotrkowianinem liczyli na kolejny dobry występ i ewentualne opuszczenie ostatniego miejsca w tabeli. Plany by się powiódł, gdyby nie fatalna postawa w drugiej części sobotniego meczu.

Piotr Wiszniewski
Piotr Wiszniewski

Pierwsza połowa nie zapowiadała tak okazałej wygranej gości. Gorzowianie na parkiet wyszli zwarci i zmobilizowani. Dzięki czemu przez okres piętnastu minut utrzymywał się wynik remisowy, a następnie gospodarzom udało się wywalczyć kilka bramek przewagi. W 18. minucie do bramki rywali trafił Arkadiusz Bosy, a jego drużyna wygrywała 9:6. Trener Jerzy Szafraniec nie czekał długo i natychmiast poprosił o przerwę dla swojego zespołu. Minuta odpoczynku nie pomogła jednak jego piłkarzom, a Zagłębie straciło kolejną bramkę. - W pierwszej połowie prowadziliśmy już czterema bramkami. Można było wskoczyć nawet na pięć czy sześć. Niestety popsuliśmy to - mówił po spotkaniu trener Henryk Rozmiarek.

Faktycznie, gospodarze w zaledwie dwie minuty roztrwonili wypracowaną przewagę. Pomiędzy 26. a 28. minutą stracili cztery bramki z rzędu. Duża w tym zasługa szybkich kontrataków wyprowadzanych przez zawodników Zagłębia. - Wiedzieliśmy jak groźne będą kontry rywala - powiedział gorzowski szkoleniowiec. Mimo chwilowej niedyspozycji gorzowianie na przerwę zeszli z jednobramkowym prowadzeniem, a wynik pierwszej połowy ustalił Jakub Tomczak.

Na kolejne trzydzieści minut spotkania z gorzowskiej szatni wybiegł zupełnie inny zespół. Po przerwie gra gorzowian kompletnie w niczym nie przypominała tej z pierwszej połowy. Dramat podopiecznych trenera Rozmiarka rozpoczął się od 35. minuty, kiedy Filip Kliszczyk przestrzelił rzut karny. Minutę później GSPR grał już tylko czwórką w polu. Zagłębie natychmiast wykorzystało słabość rywala. - W drugiej połowie przespaliśmy piętnaście minut. Rzuciliśmy dwie bramki, rywal osiem. Wtedy było już posprzątane. Z takim doświadczonym zespołem nie wolno pozwolić sobie na przestoje - powiedział po spotkaniu trener Rozmiarek.

W 43. minucie na tablicy świetlnej widniał wynik 17:24 i praktycznie losy meczu były już rozstrzygnięte. Gorzowianie próbowali jeszcze odrobić straty, lecz było już za późno. Zastosowanie agresywnej obrony 4-2 okazało się tylko wodą na młyn dla kołowego Zagłębia, Michała Stankiewicza, który w drugiej połowie zdobył sześć z ośmiu swoich bramek. Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem Zagłębia Lubin 33:25. - Wiedzieliśmy, że musimy wygrać ten mecz, by nie spaść w tabeli jeszcze niżej. Byłaby to już tragedia. Myślę, że teraz będziemy się piąć tylko w górę - powiedział Adam Malcher.

GSPR Gorzów Wlkp. - Zagłębie Lubin 25:33 (14:13)

GSPR Gorzów Wlkp.: Wasilek, Zwiers - Fogler 5, Śramkiewicz 4, Kliszczyk 4, Przybylski 4, Starzyński 3, Bosy 3, Tomczak 1, Krzyżanowski 1,
Kary:7 x 2 minuty.

Zagłębie Lubin: Świrkula, Malcher - Fabiszewski 9, Stankiewicz 8, Adamczak 6, Tomczak 3, Kozłowski 3, Obrusiewicz 2, Migała 1, Szymyślik 1,
Kary: 7 x 2 minuty / czerwona kartka dla Szymyślika.

Sędziowie: Musiał i Szynklarz.

Widzów: 650.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×