Wojciech Zydroń: W ich oczach było widać, że coś jest nie tak

Azoty Puławy minimalne uległy we własnej hali drużynie Vive Targów Kielce. Jednym z głównych aktorów sobotniego widowiska był Wojciech Zydroń.

- Ten mecz pokazał, że stać nas na dobrą grę. Na każdej pozycji mamy wartościowych graczy i jeśli uda się ich odpowiednio ułożyć, to mamy szansę walczyć z najlepszymi - nie kryje w rozmowie ze SportoweFakty.pl popularny "Zyga". Trener Bogdan Kowalczyk po ostatnim gwizdku przyznał, że to najlepszy mecz, jakie rozegrały Azoty pod jego wodzą. - Ja mam nadzieję, że ten jest jeszcze przed nami - odpowiada najskuteczniejszy zawodnik PGNiG Superligi.

- Graliśmy bardzo konsekwentnie w ataku, nie było pochopnych rzutów - zaznacza Zydroń. - Wszystko to bardzo dobrze rokuje na kolejne spotkania, musi nam jednak dopisywać nieco więcej szczęścia. W ostatnich minutach meczu z Vive ewidentnie nam go zabrakło - ciągnie doświadczony skrzydłowy. - Gdyby to szczęście było z nami do końca to myślę, że bylibyśmy pierwszym zespołem od dwóch lat, który pokonał Vive.

Wojciech Zydroń w sobotę pewnie egzekwował rzuty karne

Azoty w tym sezonie mierzyły się z zespołem mistrza Polski już trzykrotnie i z meczu na mecz są coraz bliżej kieleckiej drużyny. - Nie zapominamy o klasie tego zespołu, tego robić nie wolno - zaznacza Zydroń. - Jest to drużyna doskonała w każdym calu, ale przy odrobinie szczęścia i wykazaniu woli walki wygrać można z każdym i wszędzie. Z nami kielczanie grali najsilniejszym składem i w pewnym momencie w ich oczach było widać, że coś jest nie tak. Był w tym meczu taki moment, że mogliśmy to ugrać - nie ma wątpliwości 32-letni skrzydłowy.

Zydroń w sumie rzucił kielczanom 12 bramek, niejednokrotnie trafiając do siatki w bardzo trudnych momentach. Pokazał, że jest prawdziwym liderem puławskiego zespołu, do wygranej zabrakło naprawdę niewiele. - Trzeba wierzyć w swoje umiejętności, ale nie można się też przeceniać i mówić: o już jesteśmy super, bo nawiązaliśmy równorzędną walkę z Kielcami - przestrzega były reprezentant Polski. - Nie wolno popadać w hurraoptymizm. Musimy zachować spokój i robić po prostu to, co do nas należy - zaznacza.

Dobrą formę podopieczni Bogdana Kowalczyka spróbują potwierdzić w Olsztynie, a następnie udadzą się w podróż do Norwegii, gdzie rozegrają pierwszy mecz 1/8 finału Challenge Cup. - W naszej drużynie jest kilku graczy, którzy mieli przygodę w europejskich pucharach i mniej więcej wiedzą, jak do tego podejść - mówi Zydroń. - Fizycznie jesteśmy dobrze przygotowani, pozostaje tylko kwestia podejścia mentalnego. Przed nami dużo grania, ale jestem pewien, że sobie poradzimy.

Komentarze (0)