Moim marzeniem jest wyjazd za granicę - rozmowa z Robertem Orzechowskim, rozgrywającym MMTSu Kwidzyn

Reprezentant Polski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada o najbliższym spotkaniu ze Stalą Mielec, niezliczonych kontuzjach i swojej znajomości z trenerem Ryszardem Skutnikiem.

Tomasz Czarnota
Tomasz Czarnota

Tomasz Czarnota: Już w najbliższą niedzielę czeka twój zespół arcyważny dla układu tabeli przed play-off pojedynek ze Stalą. Nie wszystko idzie jednak po waszej myśli przed wyjazdem do Mielca?

Robert Orzechowski: Niestety - chociaż chciałbym powiedzieć, że jest inaczej. Od pewnego czasu kontuzja goni kontuzję w naszej drużynie. Michał Adamuszek po urazie odniesionym w Kielcach cały czas nie może dojść do zdrowia. Z tego co mi wiadomo w tym momencie zmaga się z jakimś odpryskiem w stopie. Ja również nie wsiądę do autobusu z napisem Mielec. Kontuzja, której nabawiłem się po powrocie ze zgrupowania reprezentacji cały czas nie jest do końca zaleczona. W czwartek przebywałem w Poznaniu na badaniach u doktora Macieja Nowaka, który przynajmniej na okres 10 dni nakazał mi odpoczynek. Na szczęście do pełni zdrowia po problemach z barkiem wraca Dzmitry Marhun. Mam nadzieję, że wydatnie pomoże chłopakom w Mielcu.

W młodzieżowej reprezentacji Polski pracowałeś pod okiem Ryszarda Skutnika, dziś szkoleniowca mielczan?

- Dla mnie spotkanie ze Stalą ma dzięki temu dodatkowy smaczek i tym bardziej żałuję, że nie będę się mógł pokazać. Bardzo pozytywnie wspominam okres współpracy z trenerem Skutnikiem i szanuję go jako człowieka. Za każdym razem, gdy stajemy po przeciwnej stronie barykady mam większą motywację do gry.

Na Podkarpaciu będzie wam jednak niezwykle ciężko o punkty. Sam boleśnie na własnej skórze przekonałeś się o tym, jak Stal potrafi być groźna w "domu"...

- Nie będzie wielką przesadą, jeśli mielecką halę określę mianem twierdzy. Póki co, w obecnym sezonie punkty udało się z niej wywieść jedynie Vive, Wiśle i Azotom, które wygrały po niezwykle emocjonującej końcówce. Za każdym razem na trybunach zasiada sporo kibiców, co na pewno zdecydowanie pomaga gospodarzom. Od kiedy występuję w Kwidzynie, nieustannie w Mielcu napotykamy na spory opór. Szczególnie pamiętam ubiegłoroczny pojedynek w ramach Pucharu Polski, który przegraliśmy i w efekcie pożegnaliśmy się z rozgrywkami. Nie byłoby w tym nic szczególnie zaskakującego, gdyby nie fakt, że wówczas Stal grała w I lidze. To dobitnie świadczy zatem o jej potencjale u siebie.

W pierwszej rundzie wygraliście w kwidzyńskiej hali zaledwie dwoma bramkami. Waszym głównym atutem w porównaniu ze Stalą są na pewno zdecydowanie lepsze warunki fizyczne...

- Jestem przekonany, że z wielu powodów będzie to całkiem inne spotkanie. Kluczem do zwycięstwa powinno być zatrzymanie szybkiej gry Stali, która w ten sposób wielu zespołom napsuła już sporo krwi. Szczególną uwagę należy zwrócić na błyskawiczne wznowienia i kontrataki zawodników z Mielca.

Wobec zdrowotnych problemów MMTSu niemal zbawienne może okazać się zatem wypożyczenie z Kielc Kamila Kriegera i Damiana Kostrzewy?

- Bez dwóch zdań jest to spore wzmocnienie naszej drużyny zarówno w przodzie, jak i w obronie. Damian mocno pracuje na tzw. jedynce, a Kamil z pewnością będzie filarem defensywy. O swoich umiejętnościach strzeleckich przekonał wszystkich natomiast już w meczu z Warmią, w którym popisał się sześcioma bramkami. Oprócz pomocy czysto fizycznej ich przyjście podbudowało nas mentalnie. Przy sporej ilości kontuzji możliwość rotacji zawodnikami w trakcie gry jest niezwykle istotna. Teraz, gdy ktoś będzie biegał z przysłowiowym językiem na wierzchu, po zmianie zespół nie będzie tracił swoich walorów.

Przed sezonem wraz z Michałem Peretem niemal jedną nogą byliście w Stali. Ostatecznie miasto wspomogło MMTS i pozostaliście w drużynie. W takim razie może zmiana nastąpi po obecnych rozgrywkach?

- Myślę, że jest jeszcze za wcześnie na myślenie o sprawach związanych z przyszłym rokiem. Nie wiem jak długo zostanę w Kwidzynie. Sezon trwa, a ja przede wszystkim chcę skoncentrować się na zdobyciu kolejnego, już trzeciego medalu mistrzostw Polski w trakcie swojej przygody z MMTSem. Moim marzeniem i nadrzędnym celem jest wyjazd do zagranicznego klubu. Mam nadzieję, że wcześniej, czy później uda mi się to zrealizować.

Postawą na boisku chcesz też na pewno całkowicie przekonać do swojej osoby trenera Bogdana Wentę?

- Powołanie do kadry to szczególne wyróżnienie i olbrzymi zaszczyt. Priorytetem każdego zawodnika powinny być występy w barwach narodowych. Oczywiście możliwość gry w reprezentacji uzależniona jest przede wszystkim od aktualnej dyspozycji w klubie. Dlatego chcę jak najszybciej dojść do pełni zdrowia i powalczyć o powołanie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×