Szkoleniowiec KSS-u Kielce, Zdzisław Wąs, który jeszcze przed tygodniem tryskał dobrym humorem, po zwycięstwie nad Ruchem Chorzów, tym razem nie miał powodów do zadowolenia. Jego podopieczne nie dość, że przegrały bardzo zdecydowanie, to o poziomie swojej gry, chyba chciałyby jak najszybciej zapomnieć. - Dziewczyny zagrały znacznie poniżej oczekiwań. Można powiedzieć, że przeszliśmy obok meczu. Nie było woli walki w obronie, nie było gry zespołowej w ataku. Graliśmy na stojąco, popełnialiśmy proste błędy, z których szły szybkie kontry. Chyba nastąpiło samozadowolenie po awansie do ósemki i dlatego zagraliśmy tak słaby mecz - przyznał trener KSS-u.
Wyraźnie zawiedziona postawą kielczanek, była również liderka KSS-u, Marta Rosińska. - Niestety zagrałyśmy bardzo słaby mecz. Mimo, że grałyśmy z tak utytułowanym zespołem, wielokrotnym mistrzem Polski, to nie znaczy, że miałyśmy zagrać na poziomie na jakim zagrałyśmy. Nasza nieskuteczność była porażająca. Fatalnie prezentowałyśmy się zarówno w ataku, jak i w obronie. Oczywiście przed meczem mówiłyśmy, że zagramy na luzie, bo wiadomo, że nie wygramy z tak utytułowanym zespołem nawet na własnym parkiecie i jeszcze dużo musimy się nauczyć, żeby z nimi wygrać, ale na pewno nie powinniśmy przegrać 17 bramkami. W przeciwieństwie do naszych poprzednich spotkań nie grałyśmy zespołowo, a tylko wtedy ten zespół funkcjonował. Dzisiaj tego zabrakło. Nie boli nas to, że przegrałyśmy, tylko w jaki sposób - mówi Rosińska.
Rozgrywająca wyróżniła po tym spotkaniu bramkarkę kielczanek, Paulinę Kozieł, która dwoiła się i troiła, żeby naprawiać błędy swoich koleżanek z defensywy. - Bardzo chciałam pochwalić Paulinę Kozieł, która naprawdę rozegrała świetne zawody w bramce i bardzo nam pomogła. Wyłapywała takie piłki, które w ogóle nie powinny przechodzić przez obronę. Wielkie słowa uznania dla niej - zakończyła Rosińska.
W Kielcach prawdziwy popis skuteczności dała skrzydłowa SPR-u, Małgorzata Majerek