Handball zamiast tenisa - rozmowa z Bartoszem Starzyńskim, zawodnikiem GSPR Gorzów

Bartosz Starzyński jest jednym z wielu wychowanków płockiej Wisły, którzy znaleźli angaż w klubie z PGNiG Superligi. Mimo iż jego GSPR Gorzów zamyka obecnie ligową tabelę, dla młodego zawodnika z Płocka możliwość regularnej gry w najwyższej klasie rozgrywkowej jest nieocenionym doświadczeniem.

Czemu zdecydowałeś się na uprawianie piłki ręcznej?

- Będąc w pierwszej klasie liceum, przestałem trenować tenis ziemny, którym zajmowałem się około 6 lat. Wtedy postanowiłem zmienić dyscyplinę na piłkę ręczną, która wydawała mi się ciekawsza.

Jesteś wychowankiem płockiej Wisły, która słynie z sukcesów grup młodzieżowych...

- Fakt, ale ja tych sukcesów nie miałem zbyt wielu, a wynikało to z tego, że dość późno rozpocząłem regularne treningi. Jako junior załapałem się tylko na mistrzostwa Polski w Wolsztynie, kiedy to razem z kolegami ze starszego rocznika świętowaliśmy zdobycie złotych medali.

Czemu zdecydowałeś się odejść?

- Postanowiłem zmienić otoczenie i nabrać doświadczenia w innym zespole, a wtedy taką szansę dał mi ówczesny AZS AWF Gorzów, do którego dołączyłem świeżo po ukończeniu wieku juniora.

Czy możesz przybliżyć nam kluby, w których występowałeś po odejściu z Płocka?

- Jak już wspomniałem, pierwszym klubem po odejściu z Wisły był AZS AWF Gorzów grający wówczas w ekstraklasie. W tym samym sezonie przeniosłem się do Zielonej Góry, z którą wywalczyłem awans do I ligi, następnie broniłem barw Juranda Ciechanów, a obecnie ponownie jestem zawodnikiem klubu z Gorzowa.

Obecnie jesteś zawodnikiem GSPR Gorzów. Jak oceniłbyś swoją pozycję w zespole?

- Dopiero wchodzę do zespołu, gdyż jestem tu bardzo krótko. Trener daje mi jednak coraz więcej szans na udowodnienie swojej przydatności, a ja staram się zaprezentować z jak najlepszej strony.

Niedawno ze swoim obecnym klubem wróciłeś do Płocka. Jak wspominasz ten mecz?

- Fajnie było wrócić do Płocka i zagrać w nowiutkiej Orlen Arenie, która robi wspaniałe wrażenie. A jeśli chodzi o mecz, to chyba wynik mówi sam za siebie (śmiech).

Zamykacie obecnie ligową tabelę. Wierzycie nadal w utrzymanie?

- Tak, cały czas wierzymy w utrzymanie. Przed nami jest jeszcze sporo spotkań, w tym rozgrywki play-out. Dolna część tabeli jest dość spłaszczona, więc nadal istnieje realna szansa, żeby utrzymać gorzowski szczypiorniak w Superlidze.

Którego z kolegów z obecnej ekipy wyróżniłbyś w sposób szczególny?

- Wydaje mi się, że jest to niezwykle doświadczony Filip Kliszczyk. Niewątpliwie dzięki wspólnym treningom mogę się od niego bardzo wiele nauczyć.

Twoja siostra wyszła za Witalija Titova, jednego z byłych graczy Wisły. Czy podczas rodzinnych spotkań pojawia się temat handballu i Nafciarzy?

- Witalij gra teraz na Cyprze, więc okazji do rodzinnych spotkań nie jest wiele. Lecz gdy pojawia się taka okazja, nadrabiamy nasze zaległości. Oczywiście rozmawiamy o piłce ręcznej, temat płockiej Wisły raczej nie pojawia się w naszych rozmowach.

Utrzymujesz kontakt z zawodnikami z Płocka?

- Oczywiście! Grałem z kilkoma z nich w moim poprzednim klubie z Ciechanowa. Teraz jesteśmy w ciągłym kontakcie telefonicznym i spotykamy się, gdy tylko nadarza się ku temu okazja.

Śledzisz wyniki Wisły?

- Tak, jestem na bieżąco z wynikami zarówno pierwszego, jak i drugiego zespołu Wisły.

Czy któryś ze szczypiornistów występujących na ligowych parkietach robi na tobie szczególne wrażenie?

- Na naszych boiskach nie widzę zawodnika, który robiłby na mnie piorunujące wrażenie, choć niewątpliwie od wielu graczy Superligi mógłbym się naprawdę wiele nauczyć.

Jakie są twoje plany na przyszłość?

- Staram się nie wybiegać zbyt daleko w przyszłość, aczkolwiek chciałbym, aby jej nieodłącznym elementem była piłka ręczna. Teraz, grając w Gorzowie, chcę pokazać się z jak najlepszej strony w PGNiG Superlidze. Czas pokaże, czy po sezonie dostanę jakieś ciekawe propozycje. Obecnie skupiam się tylko na grze dla GSPR-u.

Czym różni się twoje życie od tego, które prowadzą rówieśnicy?

- Wydaje mi się, że niczym szczególnym, może za wyjątkiem godzin spędzanych każdego dnia na hali (śmiech). Robię to, co lubię, spełniam swoje marzenia i nawiązuję nowe znajomości, jak większość ludzi w moim wieku.

Komentarze (0)