Przez 60 minut spotkanie było bardzo wyrównane i żadna z drużyn nie mogła odskoczyć na większą różnicę bramek. Poczynania zawodników obu drużyn raziły nieskutecznością i złymi decyzjami. - Dziś zespół z Mielca postawił nam ciężkie warunki. Wyraźnie widać, że w pierwszej połowie mieliśmy rzuty z nieprzygotowanych pozycji albo jeśli te pozycje były to bronił Krzysiek Lipka - tłumaczy Wojciech Zydroń.
Wojciech Zydroń, najlepszy strzelec puławskich Azotów i PGNiG Superligi
Nie można zapominać o świetnej postawie w bramce Macieja Stęczniewskiego, który w wielu trudnych momentach ratował swój zespół od utraty bramek. - Wynik oscylował wokół remisu, bo postawa Maćka była dziś fenomenalna i dzięki niemu utrzymywaliśmy cały czas kontakt z drużyną z Mielca - przyznaje skrzydłowy Azotów. Teraz puławian czeka bardzo trudny okres, w którym zmierzą się na wyjeździe z Miedzią Legnica, MMTS Kwidzyn i Zagłębiem Lubin. - Widać po meczu ile nas to zdrowia kosztowało i musimy się teraz przygotować na sobotni mecz. Jeżeli chcemy grać o medale w tym sezonie to musimy te wszystkie mecze wygrywać, jadąc do Legnicy, a później w Lublinie. Nie możemy sobie pozwolić na przegrane w tych spotkaniach. Zdajemy sobie sprawę z tego jak dużo ciężkiego grania przed nami, dlatego teraz trzeba odpocząć i o tym meczu z Mielcem zapomnieć i skupić się wyłącznie na Legnicy - zapewnia Zydroń.