Przed ostatnim spotkaniem rundy zasadniczej lublinianki tracące jeden punkt do wiceliderującego w ligowym zestawieniu Vistalu-Łączpol Gdynia, miały jeszcze szansę na zajęcie 2. lokaty w tabeli. Warunkiem koniecznym był komplet punktów zdobyty w pojedynku z Piotrcovią. Mistrzynie Polski musiały również liczyć na potknięcie gdynianek w meczu ze Startem Elbląg. Jednak zarówno drużyna z Lublina, jak i Gdyni pewnie wygrały swoje spotkania i w górnej części tabeli nic się nie zmieniło. Mimo, że lubliniankom nie udało się wyprzedzić w tabeli gdynianek, to jednak w ostatnim czasie prezentują zwyżkową formę i z meczu na mecz grają lepiej, czym udowodniły, że będą walczyć o obronę mistrzowskiego tytułu.
Już w najbliższy weekend szczypiornistki rozpoczynają grę w rundzie play-off. W ćwierćfinałowych potyczkach podopieczne Edwarda Jankowskiego zmierzą się z zespołem z Piotrkowa, który po sezonie zasadniczym uplasował się na 6. pozycji. - Chciałyśmy zapewnić sobie psychologiczny komfort, bo liczyłyśmy się z tym, że zagramy z drużyną Piotrcovii w ćwierćfinale play-off - mówi obrotowa SPR AZS Pol Lublin Ewa Wilczek.
Bezapelacyjnym liderem PGNiG Superligi Kobiet po rundzie zasadniczej jest zespół KGHM METRACO Zagłębie Lubin, który nie doznał w tym sezonie porażki. Lublinianki mają na swoim koncie 8 punktów mniej niż Miedziowe. Jednak to wcale nie oznacza, że sprawa mistrzostwa jest już przesądzona, bowiem w play-off wszystko zaczyna się od nowa i teoretycznie każda drużyna z czołowej ósemki na szansę na zdobycie złotego medalu. - Poprawiamy swoje błędy i gramy coraz lepiej i szybciej. Stać nas jeszcze na wiele. Przygotowujemy się do najważniejszych meczów i wierzę, że zagramy je w finale i obronimy mistrzostwo Polski - zapowiada zawodniczka.
Źródło: Kurier Lubelski