Musimy być skoncentrowani - rozmowa z Mirosławem Uramem, trenerem Finepharmu Jelenia Góra

Piłkarki ręczne Finepharmu Jelenia Góra są na najlepszej drodze do wywalczenia awansu do ekstraklasy. Duża w tym zasługa trenera Mirosława Urama. - Trafiła mi się grupa, dla której mogę oddawać swoją część życia - mówi.

Grzegorz Bereziuk: Mimo chwilowej obniżki formy Finepharm jest na najlepszej drodze by wywalczyć awans do ekstraklasy. To dowód na to, że dobre wyniki w poprzednim sezonie nie były dziełem przypadku.

Mirosław Uram: - W poprzednim roku wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Najpierw awansowaliśmy z drugiej ligi do pierwszej, a później wywalczyliśmy promocję do ekstraklasy. Przy tych dziewczynach, patrząc na ich wiek, jest to dla mnie mistrzostwo świata. Doszliśmy jednak do porozumienia, że nie skorzystamy z okazji gry w ekstraklasie ze względów finansowych i taktycznych. Chodziło mi głównie o rozwój tych dziewczyn. Zawodniczki mi zaufały dzięki czemu w dalszym ciągu możemy ogrywać się i zdobywać doświadczenie w niezmienionym składzie. W przypadku wzmocnień, a te nie kryję byłyby konieczne, część dziewczyn nie mogłoby grać w pełnym wymiarze czasowym. Mamy dobre dziewczyny, wkrótce powinny być bardzo dobre, a może i w przyszłości będą super. Zobaczymy jak to wyjdzie.

Co jest siłą prowadzonej przez Pana drużyny?

- Trafiła mi się grupa, dla której mogę oddawać swoją część życia. Zawodniczki z tego co wiem nie szaleją na imprezach, żadna nie pali papierosów. Są bardzo zdyscyplinowane. Nie mamy nie wiadomo jakich wielkich bab. Wzrostowo mamy zespół niski. Wszelkie niedogodności nadrabiamy ciężką pracą. Wszystko musimy samy wywalczyć i podnieść parkietu - za darmo nikt nam nic nie da. Ciężko gra nam się przeciw wszystkim zespołom. Możemy być słabsi od rywalek fizycznie, ale mamy sprawne i mądrzejsze dziewczyny. Jeżeli przeanalizujemy wszystkie kroki przeciwników, a także swoje możliwości, co możemy zdziałać w danym momencie i kto może nam wygrać mecz - to procentuje. Dziewczyny z meczu na mecz robią postępy. Założenia taktyczne realizują w 90%. Wygrywamy konsekwencją i żelaznymi zasadami gry. To jest nasza siła.

W drugiej części sezonu Finepharm ma się kogo obawiać?

- Jak pokazały poprzednie mecze nie można lekceważyć nikogo. Pierwsza liga nie jest taka słaba. Sześć zawodniczek z rozwiązanej Zgody Rudy Śl. zasiliło zespół Beskid z Nowego Sącza, a mimo tego daliśmy im radę. Wcześniej nie przeanalizowaniem gry Olimpii i to się zemściło. Wyciągnęliśmy wnioski i zrewanżowaliśmy się. Do każdego meczu musimy podchodzić skoncentrowani.

W poprzednim sezonie zespół nie skorzystał z możliwości gry w ekstraklasie, mimo że taką posiadał. Jest zagrożenie, że jeśli Finepharm wywalczy awans może dojść do powtórki tej sytuacji?

- Jeśli wygramy ligę uważam, że ekstraklasa dziewczynom się należy. Wszystko zależy jednak od finansów. Przydałyby nam się także wzmocnienia. Jeżeli jednak mielibyśmy grać w ekstraklasie w tym składzie, to podejmiemy walkę. Byłoby to wyzwanie ciężkie, ale nie niemożliwe do zrealizowania. Dziewczyny przetrwałyby w ekstraklasie pod warunkiem, że gralibyśmy mądrze. Poziom poza pierwszą czwórką nie jest nadzwyczaj wysoki i uważam, że podołałyby zadaniu.

Awans Finepharmu oznaczałby derbowy pojedynek na szczeblu ekstraklasy dwóch jeleniogórskich zespołów…

- Uważam, że byłby to normalny mecz, mimo że nie brakowałoby podtekstów. Znamy się jak łyse konie, przez co zobaczylibyśmy kunszt trenerski. KPR musiałby z nami wygrać, a my moglibyśmy. Wiele sportowych wydarzeń pokazało, że to niekoniecznie musiałaby być przewaga rywalek.

Komentarze (0)