Jeszcze tydzień temu Uros Zorman występował przeciwko swoim kolegom klubowym w spotkaniach eliminacyjnych do mistrzostw Europy, w których reprezentacja Słowenii dwukrotnie zmierzyła się z reprezentacją Polski. Już w sobotę i niedzielę wraz drużyną Vive Targi Kielce walczył będzie o Puchar Polski w turnieju Final Four w Płocku. Jednocześnie Słoweniec stanie przed szansą zdobycia pierwszego swojego trofeum w polskiej lidze.
Broniący tytułu sprzed roku zespół Vive Targi, aby zagrać w finale najpierw musi wyjść zwycięstwo z potyczki półfinałowej z Warmią Olsztyn. Jednak nie ulega wątpliwość, że zarówno zespóły z Kielc i Płocka, to zdecydowani faworyci do gry w pojedynku, do zwycięzcy którego trafi puchar. Zawodnik jednak przestrzega, przed przedwczesnym stawianiem kielczan w finale. - Nie zapominajmy jednak, że w sobotę musimy najpierw ograć Olsztyn. Zbyt wczesne myślenie o finale nie powinno mieć miejsca - mówi.
Rozgrywający przyznaje, że zdążył się już dowiedzieć jak ważne dla obu zespołów są potyczki kielecko-płockie, określane mianem "świętej wojny". - Wiem, że to są ważne i prestiżowe spotkania. To wynika z historii, to mecz klasyk polskiej ligi. Grałem w swojej karierze już wiele spotkań podobnie określanych, meczów o wielką stawkę. Dla mnie to normalne, w każdej lidze są mecze, które elektryzuje cały kraj - dodaje.
W opinii Zormana dodatkową mobilizacją dla drużyny będzie wsparcie bardzo licznej liczby kieleckich kibiców, wybierających się do Płocka. - Lubię grać spotkania, w których czuć presję. Gdy widzisz jeszcze swoich kibiców a wiem, że wybiera ich się do Płocka dużo, to adrenalina wzrasta. Wtedy czujesz, że musisz się wznieść na wyżyny. Ale też masz do kogo okazywać swoją radość, czujesz, że masz kogoś kto jest za Tobą. Wiem, że w Płocku będzie wielu kibiców, także naszych. To zapowiada wspaniały dzień dla piłki ręcznej, super widowisko - kończy.