Pokazaliśmy,że potrafimy walczyć - rozmowa z Dominikiem Płócienniczakiem, rozgrywającym Piotrkowianina

Piotrkowianin Piotrków Trybunalski walczy o utrzymanie w PGNiG SuperLidze. Z jednej strony zmaga się z rywalami na boisku, z drugiej z problemami finansowymi. O kłopotach, szansach na utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej i o własnej przyszłości sportowej opowiedział rozgrywający piotrkowskiego klubu, Dominik Półcienniczak.

Alicja Chrabańska: Jak oceniasz szanse na utrzymanie się Piotrkowianina w PGNiG SuperLidze?

Dominik Płócienniczak: Szanse są zawsze! Pokazaliśmy już, że potrafimy walczyć. Na przykład w drugiej rundzie z MMTS-em Kwidzyn czy Azotami Puławy. Udawało nam się zdobywać punkty w meczach z zespołami wyżej notowanymi. Z drugiej strony nie wiadomo dlaczego zaliczyliśmy kilka wpadek. Ale mam nadzieję, że limit został wyczerpany i teraz wygramy to co należy i wywalczymy przynajmniej udział w barażach, a może nawet utrzymamy się bezpośrednio.

Przed sezonem wydawało się, że troszkę się wzmocniliście, głównie pod kątem doświadczenia, które miało pomóc w utrzymaniu…

Co prawda przyszedł do nas bardzo doświadczony Bartek Wuszter. Z drugiej strony odszedł Jankowski, który jest młodszym zawodnikiem. Nie wszyscy przystąpili do okresu przygotowawczego na pełnych obrotach. Niektórzy leczyli jeszcze kontuzje. Trudno ocenić czy się wzmocniliśmy przed sezonem. Gra wygląda jak wygląda… Chcielibyśmy, żeby było lepiej.

Spotkanie z Vive Targi Kielce czy Orlen Wisłą Płock to przykłady meczów, w których graliście dobrze przez pierwszą połowę, w drugiej prezentując inne, dużo grosze oblicze. Macie problem z dotrwaniem do 60. minuty?

Czasem zespoły na poziomie Vive Targów lekceważą sobie słabszych przeciwników. Być może dlatego tak dobrze wyglądała pierwsza połowa. Ale też prawdą jest, że pokazaliśmy się z dobrej strony. Kielecka ekipa ma wyrównaną czternastkę zawodników, my tylu grających na jednakowym poziomie nie posiadamy. A czasem może chłopaki chcą, ale brakuje zdecydowania. I stąd te przegrane końcówki. Bywało, że brakowało siły. Albo przegrywaliśmy 2-3 bramkami i zamiast uspokoić grę, przeciwnie graliśmy coraz bardziej nerwowo, nawet kiedy był jeszcze czas na odrobienie strat. Ale cóż, chcieliśmy to zrobić za szybko i szło to w druga stronę.

Do tego po raz kolejny nastąpiła zmiana trenera Piotrkowianina. Czy te ciągłe zmiany, poszukiwania odpowiedniego szkoleniowca są dla zespołu dobre?

Czy jest to dobre posunięcie będzie można ocenić dopiero po kolejnych meczach. Jeśli je wygramy to kolejna zmiana przyniesie oczekiwany efekt. Jak przegramy to niestety, ale nasza sytuacja będzie coraz trudniejsza i widmo spadku będzie coraz wyraźniejsze. W ostatnich dwóch meczach rundy zasadniczej musimy ugrać minimum dwa punkty, żeby zbliżyć się do Miedzi Legnica. Chociażby dlatego, żeby grać w barażach. Później jeśli nie zdobędziemy kilku punktów w play-outach to spadniemy do I ligi i zmiana trenera na nic się zda. Z resztą moim zdaniem to jak się zaprezentujemy zależy od nas i naszego podejścia mentalnego, a nie od tego jak trener to poustawia.

Po tej decyzji pojawiły się komentarze, że Tomasz

Matulski mimo wszystko jest dobrym materiałem na trenera…

Owszem to się zgadza. Ale to wiąże się z tym, że trenerowi potrzebne jest doświadczenie. Cóż, sądzę że w przyszłości może być dobrym szkoleniowcem.

Zmiana trenera była motywowana tym, że Tomasz Matulski jest wam potrzebny bardziej na boisku. Czy na najwyższym poziomie rozgrywkowym funkcja taka jak grający trener ma rację bytu?

Sądzę, że nie spełnia to oczekiwanej roli. Kiedy taka osoba wchodzi na boisko to nie widzi tego co widzi trener z ławki, czy wziąć czas, dokonać zmiany, inaczej ustawić zespół. Trzeba się poświęcić albo grze albo trenowaniu. Jeśli o nas chodzi to decyzja zarządu była taka, żeby Tomek wrócił do bramki. Oczywiście będzie pomagał w ustaleniach taktycznych, bo jest bardzo doświadczonym zawodnikiem i gra w najwyższej klasie rozgrywkowej już wiele sezonów. Zna zespoły, poszczególnych zawodników, wie jak grają. Pomoże nam taktycznie, a jeszcze bardziej w bramce. W obecnej sytuacji w grę wchodzi jeszcze dyspozycja Piotra Nera, bo to jednak on jest teraz pierwszym bramkarzem.

Prezes Piotrkowianina udzielił w mediach wypowiedzi, że jeśli klub nie zostanie dofinansowany z miasta lub nie znajdzie sponsora to może zostać rozwiązany. Jak gra się w obliczy takich problemów?

Takie problemy są gdzieś w głowie. Ale my nie możemy się na tym skupiać. Musimy grać. Jeśli będziemy rozmyślać o brakach w klubie to na pewno nam to nie pomoże w utrzymaniu się. Oczywiście pieniądze są potrzebne, jak w każdym sporcie. I najlepiej, żeby były one jak największe. Można wtedy między innymi dać zachęty zawodnikom w postaci premii za wygrane mecze, czy uzyskane miejsce.

Piotrkowskie kluby to kolejne kluby piłki ręcznej, które stoją nad krawędzią upadku…

Z tego co wiem to wiele klubów boryka się z problemami finansowymi, oprócz może Vive Targi Kielce i Orlen Wisły Płock. Jeśli chodzi o inne sporty, to nie można nawet porównywać nakładów na piłkę ręczną i nożną. Jest to trochę dziwne, bo jednak w szczypiorniaku są wyniki zarówno na poziomie reprezentacji jak i w klubach na arenie międzynarodowej. Ale to nie przekłada się na pozyskiwanie sponsorów. Miało po sukcesach być coraz łatwiej, a jest coraz trudniej.

Piotrkowianin jest poważnie zagrożony spadkiem i być może rozwiązaniem. Czy wobec tego szukasz jakichś alternatyw na przyszły sezon?

Szukam aktualnie nowego klubu. Tego sezonu nie mogę uznać za udany w przeciwieństwie do ostatniego. Aczkolwiek mam nadzieję, że uda mi się znaleźć rozsądną propozycję. Prawdopodobnie zmienię barwy klubowe. Wychodzę z założenia, że należy się rozwijać, a zmiana otoczenia, zespołu temu sprzyja. Chyba, że mówimy o klubie z większymi tradycjami, czy takim który walczy o medale, a nie utrzymanie. Chciałbym wyjechać. Być może to by mi pomogło w rozwoju. Ale zobaczymy co z tego wyjdzie.

Wy walczycie o utrzymanie, a wasze piotrkowskie koleżanki o awans do najlepszej czwórki. Szczypiornistki Piotrcovii już „namieszały” w PGNiG SuperLidze, czy mają szanse sprawić jeszcze większa niespodziankę teraz lub w przyszłym sezonie?

Wiele zależy od samego klubu, zawodniczek które leczą teraz kontuzje, bądź nie grają z powodów osobistych. Życzę dziewczynom jak najlepiej, oby namieszały!

Źródło artykułu: