Zespół SPR-u AZS Pol Lublin do ostatniej kolejki rundy zasadniczej walczył z Vistalem-Łączpol Gdynia o pozycję wicelidera tabeli. Jednak ostatecznie lubliniankom nie udało się wyprzedzić drużyny z Gdyni i po 22. kolejkach uplasowały się na 3. miejscu tuż za rywalkami, z którymi przyjdzie im się zmierzyć w potyczkach półfinałowych. Gdynianki, dzięki temu że udało im się utrzymać drugą lokatę w zestawieniu są w komfortowej sytuacji rozgrywania większej ilości spotkań, w tym ewentualnie piątego decydującego pojedynku, na własnym parkiecie.
Jednak to mistrzynie Polski mają sportową przewagę psychologiczną, bowiem w sezonie zasadniczym na własnym parkiecie pewnie wygrały, a z Gdyni wywiozły jeden punkt. Szkoleniowiec Edward Jankowski zapewnia, że drużyna zamierza przywieźć z północnej części Polski przynajmniej jedno zwycięstwo. - Nastroje w drużynie są bojowe. Jedziemy do Gdyni po to, aby wygrać przynajmniej jedno spotkanie. W obliczu rewanżu, który także zagramy na wyjeździe, nie mamy innej możliwości - zapowiada na łamach Dziennika Wschodniego.
W lubelskiej "siódemce" zabraknie na pewno kapitan Sabiny Włodek, która z powodu kontuzji może już nawet w tym sezonie nie wrócić na parkiet. Kłopoty ze zdrowiem ma również Małgorzata Majerek, jednak w weekend powinna być gotowa do gry.
Natomiast w obozie gospodyń dwóch pierwszych starć nikt nie narzeka na urazy. Trener gdynianek Jerzy Ciepliński spodziewa się trudnych i wyrównanych pojedynków z ekipą mistrzyń kraju. - Uważam, że szanse obu zespołów są wyrównane. Na tym etapie nie ma słabych ekip i dlatego spodziewam się wyrównanych spotkań. Jestem przekonany, że szczypiornistki obu zespołów włożą w ten mecz dużo ambicji i determinacji, bo zagrać w finale to piękna sprawa - mówi.
Źródło: Dziennik Wschodni