Ewa Wilczek: Nastroje są bojowe

W weekend szczypiornistki drużyny mistrzyń Polski SPR-u AZS Pol Lublin w pojedynkach półfinałowych play-off PGNiG Superligi dwukrotnie podejmować będą zespół Vistalu-Łączpol Gdynia. Lublinianki staną przed szansą wywalczenia awansu do finału.

Po dwóch pojedynkach, które rozegrane zostały w Gdyni, SPR AZS Pol Lublin w walce do 3 zwycięstw remisuje 1:1 z zespołem Vistalu-Łączpol Gdynia. Sobotnie spotkanie pewnie padło łupem lublinianek, jednak już dzień później gospodynie nie pozwoliły sobie wydrzeć drugiego zwycięstwa. Teraz rywalizacja przenosi się do Hali Globus, gdzie mistrzynie Polski grając przed własną publicznością staną przed szansą zapewnienia sobie miejsca w finale. Jeśli po dwóch kolejnych spotkaniach nie poznamy finalisty, piąty decydujący pojedynek rozegrany zostanie w Gdyni. Jednak drużyna SPR-u nie dopuszcza do myśli takiej ewentualności.

- Nastroje są bojowe. Jesteśmy nastawione na ciężką walkę, ale nie dopuszczamy do siebie myśli, że możemy przegrać, choć jedno spotkanie. Najważniejszy będzie sobotni mecz i to na nim przede wszystkim się skupiamy. Jeżeli wygramy, to w niedzielę zagramy bez presji i łatwiej będzie nam przesądzić sprawę awansu - zapowiada na łamach Dziennika Wschodniego Ewa Wilczek.

Największym zmartwieniem szkoleniowca Edwarda Jankowskiego podczas minionego tygodnia była absencja na treningach dwóch podstawowych zawodniczek: Anny Baranowskiej oraz Izabeli Puchacz, które zmagały się z problemami zdrowotnymi.

O ile Baranowską między słupkami bramki mistrzyń Polski mogły by zastąpić Justyna Jurkowska oraz Weronika Mieńko, to największy ból głowy trenerowi sprawił by jednak brak Puchacz, która nie ma wartościowej zmienniczki na środku rozegrania. Jednak pomimo osłabienia pochorobowego wydaje się, że obie szczypiornistki będą gotowe do gry.

Źródło: Dziennik Wschodni

Komentarze (0)