Trener Arotu Leszno: Awans jest nasz!

Tylko jeden punkt od szczęścia dzieli piłkarzy ręcznych Arotu Astromal Leszno. Wszystko wskazuje na to, że leszczynianie w końcu wkroczą do pierwszej ligi. Takich wątpliwości nie ma Ryszard Kmiecik. Szkoleniowiec Tęczy powoli myśli już o kolejnym sezonie, choć przestrzega przed koronacją bez wyników.

Miłosz Marek
Miłosz Marek

Arot Astromal Tęczo Leszno jest już tylko o włos od wywalczenia sobie awansu na zaplecze Superligi. Szczypiorniści z Wielkopolski przepustkę od pierwszej ligi mogli zapewnić sobie już na trzy kolejki przed końcem. Jednak podopieczni Ryszarda Kmiecika doznali trzeciej porażki w bieżących rozgrywkach. W Kalisz Arenie okazali się od miejscowego Szczypiorna, które w ostatnich latach jest bardzo trudnym rywalem dla leszczynian, szczególnie przed własną publicznością. - Zagraliśmy bardzo słabo w obronie i to z pewnością jeden z czynników, który zadecydował o porażce. Nie gra się w obronie, nie gra się w ataku. Nie da się wygrać meczu na wyjeździe, grając na stojąco. W naszych szeregach nie było pełnej mobilizacji. Gdyby ona była, to wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. W niektórych momentach pojawiała się i potrafiliśmy odrabiać straty - ocenił konfrontację szkoleniowiec głównego pretendenta do awansu.

Potknięcie najlepszej drużyny w pierwszej grupie drugoligowej stawki od razu wykorzystał ŚKPR Świdnica, który ciągle wierzy i marzy o wskoczeniu na szczyt ligowego zestawienia. Trener Kmiecik z dużym spokojem podchodzi do kolejnych, dwóch pozostałych gier. Czy ktoś może jeszcze zagrozić ekipie z Leszna? - Nie, na pewno nie. Nie pozwolimy sobie, na przegraną w kolejnej kolejce z Krokusem. Dwa punkty zostaną u nas -odpowiada bardzo pewnie opiekun Arotu.


Ryszard Kmiecik w rozmowie z jednym ze swoich podopiecznych
- Jestem świadomy, że musimy jeszcze rozegrać dwa mecze, ale zrobimy wszystko, żeby je wygrać - dodaje, przestrzegając przed zbytnią pewnością siebie, która kosztowała jego zawodników już dwa punkty w meczu w najstarszym mieście w Polsce.

Z opiekunem leszczyńskich szczypiornistów rozmawialiśmy również o tym, czy Wielkopolanie są w stanie skutecznie rywalizować w wyżej klasie rozgrywkowej. Ten fakt jest dla niego oczywisty. - Gramy swoimi wychowankami, nie mamy żadnych ludzi z zewnątrz. System szkolenia jest dokładnie opracowany już od klasy czwartej szkoły podstawowej. Sądzę, że finansowo i organizacyjnie jesteśmy gotowi walczyć w pierwszej lidze.

Wydaje się, że zawodnicy Tęczy w końcu zrealizują zadanie, które stawiano przed nimi od lat. Można się zastanawiać, dlaczego tak długo. - Nie da się zbudować zespołu w jeden sezon, mając do dyspozycji tylko wychowanków - kończy Kmiecik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×