Antoni Weryński: Warmia powinna pobawić się w piaskownicy

Nie milkną echa najbardziej zaciętego ćwierćfinału tegorocznych rozgrywek SuperLigi. Niedoceniana BRW Stal Mielec, drużyna z bodaj najniższym ligowym budżetem, awansowała do najlepszej krajowej czwórki. - Warmia domaga się powtórki, bo nie potrafi się pogodzić z porażką - twierdzi prezes klubu z Podkarpacia Antoni Weryński.

Chyba nawet w najśmielszych marzeniach nikt w Mielcu nie przypuszczał, że teamowi, który dopiero co wywalczył awans do ekstraklasy uda się zdystansować zespoły bogatsze, a przede wszystkim dysponujące lepszymi zawodnikami. - W ćwierćfinałach z Warmią nie musieliśmy już nic udowadniać. Nadrzędny cel w postaci utrzymania został przecież zrealizowany - przyznaje "sternik" beniaminka Antoni Weryński. - Pokazaliśmy jednak, że nie grają nazwiska, a drużyna. Większość fachowców twierdziła, iż to Olsztyn dysponuje zdolniejszymi graczami i jak widać mocno się mylili. My mamy kolektywną drużynę, a jestem przekonany, że nazwiska naszych szczypiornistów w obecnym sezonie się rodzą i będą widoczne w najbliższej przyszłości - dodaje.

W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Antoni Weryński odniósł się także do pomeczowego zachowania działaczy drużyny z Warmii i Mazur na czele z trenerem Zbigniewem Tłuczyński. - Uważam, że gościom po prostu brak honoru i charakteru! Owszem, Warmia zagrała w środę bardzo ambitnie, ale to my byliśmy na boisku lepsi i zasłużenie jesteśmy w czwórce. Odwołanie do Komisji Ligi to szukanie dziury w całym i próba zrzucenia typowo sportowej porażki na innych - ta cała sytuacja jest co najmniej komiczna. Mam jednak nadzieję, że w kolegium, które zajmie się tą sprawą zasiądą rozsądni ludzie i pomimo pewnych kontrowersji podejmą jedyną właściwą decyzję. O żadnym przekręcie mowy być nie może - zauważa obecnie "boss", a kiedyś zawodnik Stali.

- Twierdzenie, że gdyby nie pomyłka sędziowska, na niecałe dwie minuty przed syreną końcową przy naszym wysokim prowadzeniu, Warmia wygrałaby mecz jest niepoważne! - kontynuuje Antoni Weryński. - Cała Polska się z tego śmieje, a ja dodatkowo ubolewam, że są jeszcze ludzie, którzy w zaistniałej sytuacji próbują załatwiać sprawy przy stoliku sędziowskim. Warmia uważa się za świetnie zorganizowany i profesjonalny klub, choć nie potrafi pogodzić się z przegraną. Proponuję działaczom kupić sobie wiaderka, grabki i łopatki, a potem udać się do piaskownicy w krótkich spodenkach - kończy prezes Stali.

Źródło artykułu: