Paweł Piwko wzmocnił legnicką Miedź latem ubiegłego roku. Legniccy kibice wiele sobie obiecali po grze 44-krotnego reprezentanta Polski i olimpijczyka z Pekinu. Niestety skrzydłowy musiał zmagać się nie tylko z rywalami, ale głównie z kontuzjami. W efekcie jego gra pozostawiała wiele do życzenia.
W końcówce sezonu Piwko w końcu jednak "odpalił". GSPR rzucił 9 bramek, a kilka dni później Piotrkowianinowi - 7. - Trudno mi powiedzieć, czy jestem w optymalnej formie. Prawda jest jednak taka, że w końcu nic mi nie dolega, solidnie trenuję i czuję się na parkiecie coraz lepiej. To cieszy, bo czekają nas decydujące spotkania o pozostanie w Superlidze - mówi Paweł Piwko.
- Los nas rozpieszcza w tym sezonie, bo mimo miernej postawy otrzymaliśmy wielką szansę na uniknięcie baraży. Trzeba jednak ją wykorzystać wygrywając z Nielbą. Jeśli ją pokonamy, a potem stracimy punkty w pozostałych dwóch spotkaniach ze zdegradowani już GSPR i Piotrkowianinem, to będziemy mega frajerami - dodaje skrzydłowy Reflex Miedzi.
Piwko dobrze zdaje sobie sprawę, że mecz z Nielbą będzie należeć do tych o "życie". Podwójnej presji jednak się nie obawia. - Jesteśmy przyzwyczajeni do podwyższonego ciśnienia. W tym sezonie już graliśmy kilka spotkań o "życie". Nie będzie więc to dla nas jakaś nowa sytuacja - twierdzi były reprezentant kraju.
Paweł Piwko jest wychowankiem Żagwi Dzierżoniów. Potem występował w SMS Gdańsk, Śląsku Wrocław, Chrobrym Głogów, by dwa lata temu trafić do Vive Kielce. Z kieleckim klubem wywalczył dwa tytuły mistrza kraju. W barwach narodowych rozegrał w sumie 44 mecze, w tym na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie.