Już tylko kataklizm, bo za taki trzeba będzie uznać stratę punktów w pozostałych dwóch spotkaniach z GSPR Gorzów Wlkp. i Piotrkowianinem Piotrków, może zepchnąć Reflex Miedź na 10. miejsce i konieczność gry w barażach z pierwszoligowcem (Pogonią Szczecin lub Gwardią Opole).
Arcyważne zwycięstwo w sobotni wieczór Miedź odniosła w stylu filmów spod znaku grozy. Pierwsza połowa wcale jednak tego nie zapowiadała. Legniczanie rozpoczęli mecz bardzo dobrze. Dzięki świetnej grze w obronie i skuteczności dwóch Adamów - Świątka i Skrabani, szybko wypracowali sobie trzybramkową przewagę (6:3 w 7 min.). Po 21 minutach gry Miedź prowadziła już 15:10. Podopieczni trenera Strząbały dominowali na parkiecie pod każdym względem. Bramki Nielnie rzucali nawet grają w osłabieniu. W 24 min. wręcz ośmieszyli rywali, gdy grając w podwójnym osłabieniu, rozprowadzili precyzyjny atak pozycyjny, a Skrabania pokonał Marka Kubiszewskiego (18:13).
Warto zauważyć, że sędziowska para z Radomia w pierwszej połowie była bardzo surowa dla obu zespołów. Legniczanie przesiedzieli na ławce kar aż 10 minut, a goście 8!
Pewna siebie Miedź wyszła na drugą połowę rozluźniona. Okazało się, że za bardzo. Zaczęło się od dwóch świetnych interwencji Artura Banisza. Goście w końcu jednak znaleźli sposób na legnickiego bramkarza. Legniczanie zaczęli trwonić przewagę. Po pięciu minutach prowadzili już tylko 20:18. W 36 min. Miedź w końcu po raz pierwszy trafiła po przerwie, a autorem bramki był Świątek. Gospodarze nadal nie przypominali w niczym zespołu z pierwszej połowy. Tymczasem Nielba zdecydowanie poprawiła grę w obronie, a jej zawodnicy wysoko zaczęli wychodzić do Świątka i Chuziejewa. Efekt? W 43 min. doprowadziła do remisu (23:23), a minutę później wyszła na pierwsze w tym meczu prowadzenie (24:23 w 44 min.).
Chwilę później ekipa z Wielkopolski prowadziła już dwoma trafieniami. Wtedy Miedź obudziła się z letargu. Kilka rzutów odbił Lech Kryński, odżył rozgrywający bardzo dobry mecz Grzegorz Garbacz, a dobre wejście na parkiet zaliczył Marek Boneczko. Za sprawa trafień tych zawodników, Miedź w 51 min. wyszła na prowadzenie (27:26).
W 55 min. przy wyniku 28:27 dla Miedzi, Kryński obronił karnego egzekwowanego przez Przemysława Krajewskiego (był to już dziewiąty karny dla Nielby i pierwszy nie wykorzystany). Goście jednak minutę później zdołali doprowadzić znów do remisu (28:28). Na minutę przed końcem żelaznymi nerwami popisał się Paweł Piwko, który ze skrzydła pokonał Adriana Konczewskiego doprowadzając do wyniku 30:29. Popularny "Browar" w pierwszej połowie grał bardzo dobrze, notując trzy trafienia, ale w 20 min. skręcił palca i opuścił parkiet. W końcówce zdecydował się jednak wrócić do gry i zdobył bardzo ważną bramkę. Na 40 sekund przed końcową syreną goście rozpoczęli swoją akcję. Dobrą interwencją w obronie popisał się Jarosław Paluch, a kontrę skutecznie wykończył Władymir Chuziejew.
- W pierwszej połowie graliśmy dobrze, mecz układał się pod nas. Po przerwie zwyczajnie "siedliśmy" i zrobiła się niepotrzebna nerwówka. O końcowym sukcesie zadecydowało doświadczenie kilku moich starszych graczy, takich jak Garbacz, Boneczko, czy Chuziejew oraz dobra postawa Kryńskiego - podsumował spotkanie trener Reflex Miedzi Edward Strząbała.
Reflex Miedź Legnica - Nielba Wągrowiec 31:29 (20:15)
Miedź: Kryński, Banisz - Chuziejew 5, Paluch, Fabiszewski 1, Garbacz 6, Skrabania 5, Swat 1, Piwko 4, Świątek 8, Boneczko 1, Szabat.
Kary: 10 min.
Nielba: Konczewski, Kubiszewski - Wasilek, Gierak 3, Witkowski 1, Krajewski 5, Przysiek 9, Białaszek 2, Płócienniczak 1, Ciok 1, Przybylski 1, Syczkow, Przybylski 2, Tórz 4, Sadowski,
Kary: 10 min.
Sędziowali: Figarski, Żak (Radom).
Widzów: 700.