Łukasz Janyst: Bylismy mocno wkurzeni

Łukasz Janyst to jeden z trzech graczy mieleckiej Stali, którzy do niedawna reprezentowali barwy Vive Targów Kielce. Po pierwszym półfinałowym spotkaniu z kielecką drużyną, skrzydłowy beniaminka był zadowolony z postawy swojego zespołu.

Jak to jest grać dwa mecze o dużą stawkę w ciągu 24 godzin? - Ciężko, bardzo ciężko. Jutro gramy następne spotkanie, a więc już trzecie w ciągu trzech dni. To nie jest normalna sytuacja, ale my nie przyjechaliśmy tu się położyć, tylko walczyć. Uważam, że do pięćdziesiątej minuty nam to się udawało. W środę też musimy walczyć, bo jeśli mamy przegrywać, to tylko po walce - ocenił Łukasz Janyst.

Czy to co pokazała Stal we wtorek, to szczyt możliwości mieleckiej Stali? - Zawsze można zagrać lepiej. Po za ostatnimi dziesięcioma minutami, zagraliśmy przyzwoite zawody. Doszliśmy Vive na trzy bramki, a to jest na prawdę dobry wynik - zaznaczył skrzydłowy beniaminka.

Głównych grzechem Stali we wtorkowym spotkaniu nie był jednak brak sił, ale skuteczność. - Kazik (Kotliński przyp. red.) złapał nas kilka razy na czystych pozycjach, ale moim zdaniem na to miał też wpływ brak sił, bo ze zmęczenie często przychodzą niewykorzystane sytuacje. My mam wąską kadrę, gramy praktycznie dziesięcioma zawodnikami, ale myślę, że po takim mecz, gdzie dopiero w końcówce gospodarze powiększyli przewagę do dziesięciu bramek, nie mamy się czego wstydzić - dodał Łukasz Janyst.

Niewiele jednak brakowało, żeby do tego meczu w ogóle nie doszło. Do ostatniej chwili zawodnicy Stali zastanawiali się, czy wyjść na poniedziałkowe spotkanie z Warmią Olsztyn. - Dowiedzieliśmy się o tej decyzji nakazu powtórzenia meczu w czwartek, praktycznie już przed samym wyjazdem do Kielc. Może to i dobrze, że nie musieliśmy grać w piątek, bo obawiam się, że połowa z nas skończyłaby ten pojedynek z czerwonymi kartkami. Tak byliśmy wkurzeni. Do poniedziałku zdążyliśmy już ochłonąć, to ciśnienie z nas zeszło i na pewno zastąpiła je pozytywna energia - zakończył skrzydłowy.

Komentarze (0)