Przed tym spotkaniem trenerzy obu zespołów borykali się z zupełnie odmiennymi problemami. W związku z powtórzonym spotkaniem ćwierćfinałowym pomiędzy Warmią Anders-Group Społem Olsztyn i Stalą, podopieczni Ryszarda Skutnika mieli niespełna 24 godziny na regenerację sił. Tym czasem mistrzowie Polski ostatni mecz rozegrali 16 kwietnia i nie mogli być pewni swojej formy po tak długiej przerwie.
Już jednak pierwsze minuty spotkania pokazały, że Vive nie powinno mieć większych problemów z pokonaniem mielczan. Gospodarze zaczęli od mocnego uderzenia i już po 5 minutach prowadzili 5:1. Od początku bardzo dobrze spisywała się kielecka defensywa, a w bramce udane zawody rozgrywał Kazimierz Kotliński. Niewysocy zawodnicy Stali mieli ogromne problemy z przebiciem się przez szyki obronne Vive. Zanosiło się więc na kolejne, bardzo wysokie zwycięstwo mistrzów Polski.
Jednak po dość niemrawym początku, ambitni zawodnicy beniaminka, wspierani dodatkowo przez grupą swoich najzagorzalszych sympatyków, wyszli zdecydowanie agresywniej w obronie, co w kolejnych minutach zaczęło przynosić efekty. Po kwadransie gry i dwóch udanych przechwytach, goście zdołali zniwelować straty do trzech bramek (10:7). Chwilę wcześniej groźnie wyglądającej kontuzji nabawił się kielecki obrotowy, Rastko Stojković. Serb kulejąc, z grymasem bólu musiał opuścić plac gry. Na szczęście uraz nie okazał się poważny.
W 23 minucie, po dwóch z rzędu trafieniach Pawła Albina, przewaga "żółto-biało-niebieskich" stopniała do dwóch bramek (13:11). W odpowiedzi bramkę dla gospodarzy zdobył Uros Zorman, mimo to zaniepokojony trener Bogdan Wenta poprosił o czas. Tuż po wznowieniu reprezentant Słowenii ponownie wpisał się na listę strzelców, a po golu Michała Jureckiego, Vive ponownie uzyskało bezpieczną przewagę. Po 30 minutach mistrzowie Polski prowadzili 19:13.
Po zmianie stron kibice dość długo musieli czekać na pierwszą bramkę. Po całej serii niecelnych rzutów, zdobył ją dopiero w 34 minucie Paweł Wilk, który jak się później okazało był najskuteczniejszym zawodnikiem Stali w drugiej połowie. Jednak gospodarze bardzo szybko odzyskali właściwy rytm i ponownie przejęli inicjatywę na parkiecie. Pierwsze skrzypce w ataku kielczan grali w drugich 30 minutach Henrik Knudsen oraz Witalij Nat, którzy regularnie punktowali rywali.
Na 7 minut przed końcem meczu, przewaga Vive sięgnęła 10 bramek (36:26) i stało się jasne, że goście nie są w stanie nic więcej zdziałać tego dnia. Mistrzowie Polski w ostatnich minutach pozwolili sobie nawet na kilka akcji typowo pod publiczkę, czym wprawili w dobry nastrój nieco "znudzonych" kibiców. Ostatecznie Vive pokonało Stal Mielec 40:29.
Vive Targi Kielce - BRW Stal Mielec 40:29 (19:13)
Vive: Kotliński - Grabarczyk, Jurecki 5, Kuchczyński 5, Dżomba 3 (3), Jurasik 6, Jachlewski 2, Stojković 2, Żółtak, Rosiński 4, Nat 5, Zorman 4, Knudsen 4.
Trener: Bogdan Wenta
Kary: 10 minut
Karne: 3/3
Stal: Lipka, Wolański - Wilk 5 (1), Albin 6 (2), Janyst, Najuch, Sobut 7, Szpera 6, Babicz 1, Kubisztal 3, Gawęcki, Basiak 1, Chodara, Krzysztofik.
Trener: Ryszard Skutnik
Kary: 10 minut
Karne: 3/3
Sędziowie: R. Leszczyński - M. Strzelczyk (obaj Gdańsk)
Widzów: 2200